Skip to main content

W ostatnich dniach przybrał na sile konflikt między koszykarskimi braćmi. Nie od dziś wiadomo, że Marcel i Mateusz Ponitka się wzajemnie (delikatnie mówiąc) nie lubią. Marcel na łamach TVP Sport oskarżył Mateusza o to, że jako kapitan blokuje mu możliwość powołania do kadry narodowej.

– Dostałem informację, że sportowo szkoleniowiec jest jak najbardziej na tak, ale Mateusz nie akceptuje mojej osoby w kadrze i nie widzi możliwości, by wspólnie ze mną pracować na konto sukcesów kadry narodowej. Domyślam się, że powodem był brak akceptacji mojej osoby przez kapitana, który ma wpływ na powołania i stawia warunki w tej kwestii, zresztą dotyczy to nie tylko mnie. Nie czuję się winny całej tej sytuacji i nie rozumiem, dlaczego za wszelką cenę Mateusz dyskredytuje moją osobę oraz stoi na drodze mojej kariery. Nie mam nic do ukrycia. Jeżeli czuje jakieś zgryzy, bądź ma uwagi do mnie, to wystarczy nie chować głowy w piasek, usiąść do męskiej rozmowy, a nie rozgrywać swoje prywatne sprawy kosztem moich powołań i rzucać półsłówka, z których nic nie wynika.

Przytoczony fragment to sklejone odpowiedzi Marcela Ponitki na łamach strony TVP Sport i wywiadu, jakiego udzielił dziennikarzowi Jakubowi Kłyszejko. To poważne zarzuty pod adresem brata, z którym od kilku lat jest w otwartym konflikcie. Mateusz jest o cztery lata starszy, pełni funkcję kapitana reprezentacji Polski i jest dla niej dużo ważniejszy. Od lat w reprezentacji gra on, a Marcel zaliczył kilka występów. Mówi o tym, że byłby w stanie wystąpić razem z bratem po wyjaśnieniu sobie kilku kwestii. Marcel właśnie podpisał kontrakt w najlepszej europejskiej lidze, czyli hiszpańskiej i został graczem klubu Casademont Saragossa, który zajął rok temu ostatnie miejsce chroniące przed spadkiem do drugiej ligi. Będzie więc mierzył się na co dzień z Realem Madryt, Barceloną, Bitci Baskonia, czy półfinalistami EuroCupu – Valencią i MoraBanc Andorra.

Mateusz już odniósł się do słów młodszego brata, mówiąc, że nie widzi żadnych szans na to, by wystąpili razem. Nazwał Marcela “męczennikiem” i powiedział, że kadrze potrzebne są osoby z charakterem, a nie te, które płaczą w mediach. Każdy kij ma dwa końce i można sobie zadać pytanie – czy wykorzystał wspomniany i przytoczony wywiad, żeby pokazać fałszywie, że chciał jako pierwszy wyciągnąć rękę na zgodę? Teraz przynajmniej temat ma definitywnie z głowy. Słowa Marcela nie spodobały się też selekcjonerowi Igorowi Miliciciowi, który zapewnił, że to on decyduje o powołaniach i nikt mu się w nie nie wtrąca. Głośno o konflikcie braci było podczas spotkania Zenita z Parmą Perm w lidze VTB jakieś półtora roku temu. Tam dużo bardziej doświadczony Mateusz w brutalny i niesportowy sposób zaatakował Marcela, który potem ironicznie bił mu brawo. Chwilę wcześniej to Marcel sfaulował Mateusza i obu braci musieli rozdzielać inni, bo ci skoczyli sobie do gardeł.

Sprawa ma drugie dno. Mateusz przyznał w “Przeglądzie Sportowym”, że chodzi w tym przypadku o konflikt z całą rodziną, w grono której wchodzi Marcel, stojący po stronie mamy i taty. Rodzice mają utrudniać spotkania z innym bratem – Kacprem: – Nie mam relacji z drugim bratem, ponieważ rodzice od wielu lat utrudniają mój kontakt z nim. Zresztą nie tylko mnie, ale również dziadkowi i cioci, którzy nie są po ich stronie. Próbowałem wielokrotnie spotkać się z Kacprem. Proponowałem, by przyjechał do mnie na kilka dni, ale za każdym razem było to blokowane przez moich rodziców. Zresztą podobnie było kiedyś z moim dziadkiem. Kapitan reprezentacji Polski mówi też o ultimatum, jakie postawili mu rodzice: albo oni, albo żona. Wybrał więc żonę, a rodzina mści się na nim w mediach. Taka jest przynajmniej jego wersja wydarzeń po długim okresie milczenia.

Polacy zagrają w najbliższych dniach dwa towarzyskie mecze – z Ukrainą i Turcją, a później pod koniec sierpnia w eliminacjach do EuroBasketu 2025 z Chorwacją i Austrią. Na początku września startuje EuroBasket 2022, a zaczniemy od meczu z Czechami 2 września.

Related Articles