Siatkarki reprezentacji Polski przegrały 0:3 z Amerykankami w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich. W pomeczowym wywiadzie decyzję o zakończeniu reprezentacyjnej kariery ujawniła Joanna Wołosz. Rozgrywająca z kadrą związana była od 2010 r.
Nikt się tego raczej nie spodziewał. Ta informacja to w pewnym sensie szok. Joanna Wołosz w wywiadzie przeprowadzanym przez dziennikarza “Eurosportu” Kacpra Merka poinformowała, że czas zakończyć karierę w reprezentacji Polski. Jak sama przyznała, taką decyzję podjęła już bardzo dawno temu i w końcu nadszedł czas, żeby ujrzała ona światło dzienne. Z trenerem Stefano Lavarinim rozmawiała już, że te igrzyska będą jej ostatnim turniejem: – Myślałam, że zakończę te igrzyska wygranym meczem. Nie myślałam nad tym za bardzo, ale okazało się, że to jest też ostatni mój mecz w kadrze, bo kończę karierę. Wydaje mi się, że jest pora, żeby pożyć trochę. Myślałam, że inaczej to się zakończy i ten ostatni mecz zagram dopiero w weekend – powiedziała.
Joanna Wołosz w kadrze zadebiutowała w 2010 r. Polskę na arenie międzynarodowej reprezentowała niestety z przerwami. W 2019 r. wybuchł w kadrze bunt przeciwko ówczesnemu trenerowi Jackowi Narockiemu. Nasze siatkarki wydały specjalne oświadczenie w mediach. Jedną z głównych „buntowniczek” była właśnie Joanna Wołosz, której nie podobało się, że kadra w ogóle się nie rozwija i nie tylko. Siatkarkom nie podobała się… akceptacja romansu zawodniczki z jednym z trenerów. Miało dochodzić też do tego, że trener zmuszał kontuzjowane siatkarki do gry. Joanna Wołosz nie chciała grać w kadrze i jako liderka i gwiazda drużyny najczęściej zabierała w tej sprawie głos.
Wbijała też szpileczkę, że jego warsztat różni się od trenerów, z którymi ona pracuje bądź pracowała. Oczywiście na niekorzyść… Zawodniczki miały też wrażenie, że Nawrocki jest… zapchajdziurą. Patrzyły na mężczyzn z zazdrością i domagały się trenera z dobrym CV i pomysłem. Przez bunt Wołosz nie została powołana na mistrzostwa Europy w 2019 r. Z kolei przez dwa kolejne lata sama nie chciała mieć nic wspólnego z Jackiem Nawrockim. Do kadry wróciła dopiero po tym jak na ławce trenerskiej zasiadł Stefano Lavarini. I było to z ogromną korzyścią dla naszej kadry, bo poprawiła się jakość gry i nadeszły sukcesy.
Wołosz w pomeczowym wywiadzie w “Polsat Sport” powiedziała, że lepszej reprezentacji nie mogła sobie wymarzyć: – Cieszę się, że kończę karierę reprezentacyjną w tak pozytywnej i najlepszej drużynie, jaka mogła mi się trafić. Jestem dumna z każdej dziewczyny, uwielbiam je i to był dla mnie honor być kapitanem tej kadry.
Rozgrywająca wraz z reprezentacją sięgnęła w tym roku po brązowy medal Ligi Narodów. Wcześniej zdobyła srebro igrzysk europejskich (2015) i brąz Ligi Europejskiej (2014). Na igrzyskach olimpijskich wystąpiła po raz pierwszy i jedyny. Jak zaznaczyła, jest to dla niej ogromny powód do dumy: – Mega się cieszę się, że mogę nazywać się olimpijką. A te Mazurki brzmiały szczególnie i pięknie. Ale nadal myślę, że hymny śpiewane przez naszych kibiców i na naszych halach są wyjątkowe. Cieszę się, że dożyłam tych czasów, gdy na meczach żeńskiej kadry są tłumy.
34-latka nie kończy definitywnie z siatkówką. Jest uważana za jedną z najlepszych zawodniczek na świecie na tej pozycji i jak na razie będzie kontynuowała karierę w klubie. Zdobywa puchar za pucharem. Zostaje na przyszły sezon w lidze włoskiej, gdzie od 2017 r. broni barw Imoco.