Po wpadce z Tajlandią Polska wróciła do gry o igrzyska. Szkoda, że nie była to wygrana za trzy punkty, ale też nie ma co wybrzydzać, bo już mogło być po zabawie. Dzięki zwycięstwu Biało-Czerwone wskoczyły na trzecie miejsce. Teraz mają dwa arcytrudne mecze: z USA i Włochami.
Podopieczne Vitala Heynena na chwilę obecną zajmują 12. miejsce w rankingu FIVB. To bardzo utytułowana drużyna, ale jej największe sukcesy przypadają na lata 80. Wówczas zespół z tej wschodniej części, a więc NRD, sięgnął po srebro igrzysk olimpijskich (1980) oraz dwukrotnie wygrał mistrzostwa Starego Kontynentu (1983, 1987). Ostatnie sukcesy kadry to złoto i srebro w Lidze Europejskiej (2013, 2014) oraz srebro na EURO (2011, 2013). Niemki nie miały jeszcze okazji stanąć na podium mistrzostw świata.
W niedawno zakończonych mistrzostwach Europy reprezentacja Niemiec z powodu kontuzji straciła dwie zawodniczki. Przyjmująca Hanna Orthmann doznała urazu kolana już w pierwszym spotkaniu z Grecją. W 1/8 finału z Polską niefortunnie po ataku upadła Annegret Hoelzig i boisko opuściła na noszach. W tym sezonie reprezentacyjnym obydwie drużyny już trzykrotnie (faza grupowa i ćwierćfinał Ligi Narodów oraz 1/8 finału ME) ze sobą rywalizowały i za każdym razem triumfowała Polska. Faworytem piątkowego starcia również były Biało-Czerwone. Niemki jednak postawiły wysoko poprzeczkę i urwały punkty.
Polska – Niemcy 3:2 (20:25, 27:25, 25:21, 22:25, 15:12)
Stefano Lavarini nieco zamieszał w składzie i od początku spotkania zagrały: Joanna Wołosz, Magdalena Stysiak, Agnieszka Korneluk, Magdalena Jurczyk, Martyna Czyrniańska, Martyna Łukasik oraz libero Maria Stenzel. Biało-Czerwone bardzo nerwowo zaczęły. Zagrywki Camili Weitzel sprawiały naszym dużo kłopotów (0:4). Zdobywanie punktów z kolei przychodziło z wielkim trudem. Niemki wykorzystywały swoje szanse w postaci kontrataków (10:14). Polska gra odżyła po pojawieniu się na boisku Katarzyny Wenerskiej, ale rywalki cały czas miały przewagę dwóch lub trzech „oczek”. W końcówce z niemieckim blokiem nie mogła sobie poradzić Magdalena Stysiak. Tym elementem także zdobyły ostatni punkt inauguracyjnej partii (20:25).
Początek drugiej znów nie rozpoczął się po myśli podopiecznych Stefano Lavariniego (1:3), ale tym razem szybko wyrównały. Po asie serwisowym Czyrniańskiej prowadziły 4:3. Później znowu inicjatywa leżała po niemieckiej stronie (8:12). Lavarini ponownie zdecydował się na zmianę rozgrywającej i za Wołosz na boisku pojawiła się Wenerska. Była to dobra decyzja, bo od razu przełożyło się to na lepszą współpracę ze środkowymi. Bardzo dobrze w polu zagrywki spisała się Martyna Czyrniańska. Przy jej serwach polskie siatkarki wygrały pięć kolejnych akcji i „wróciły” do meczu (14:13). Coraz częściej w ataku myliły się Niemki. Polki grały spokojniej, a skuteczność w ataku odzyskała Stysiak (22:20). W końcówce jednak omal nie wydarzyła się sportowa tragedia. Polki prowadziły spokojnie czterema punktami, ale po dobrych zagrywkach Weitzel zrobiło się 24:24. Czyli nerwówka… Na szczęście w ostatniej akcji Lina Alsmeier posłała piłkę w aut (27:25).
Katarzyna Wenerska pozostała na pozycji rozgrywającej. Po wyrównanym początku (7:7), potem w niemieckiej drużynie było nerwowo. Biało-Czerwone wyszły na trzypunktowe prowadzenie (11:8). W środkowej części seta Niemki zbliżyły się na jeden punkt (16:15), ale na szczęście na więcej Polki im nie pozwoliły. Po bloku Witkowskiej na Drewnok, przewaga znowu wyniosła trzy „oczka” (20:17). Teraz jednak nasze zawodniczki koncentrację zachowały do końca. Skuteczny atak Czyrniańskiej zakończył trzecią odsłonę (25:21). W całym spotkaniu Biało-Czerwone prowadziły już 2:1.
Początek czwartej partii był bardzo wyrównany. Żadna z drużyn nie mogła zdobyć przewagi wyższej niż dwa „oczka”. Jako pierwszym udało się to Niemkom. Dobre przyjęcie wpłynęło na ich skuteczną grę w ataku (9:13). Po asie serwisowym Czyrniańskiej Polki złapały kontakt punktowy (12:13). Niemki nie dopuściły jednak do tego, żeby gospodynie wyrównały. Pia Kästner popisała się punktową zagrywką i podopieczne Vitala Heynena prowadziły trzema „oczkami” (18:21). Polki jeszcze zerwały się do walki, ale po przestrzelonym serwisie Stysiak przegrały 22:25.
Spotkanie rozstrzygnęło się dopiero w tie-breaku. Przy zmianie stron nasze siatkarki miały minimalną zaliczkę. Po ataku Agnieszki Korneluk prowadziły 8:7, ale największym problemem była fatalna zagrywka. W piątym secie zepsuły aż siedem serwów! Do stanu 12:12 wynik cały czas oscylował wokół remisu. Wówczas skutecznie zaatakowała Czyrniańska, a uderzenie Alsmeier w aut dało Biało-Czerwonym piłkę meczową. Mecz skutecznym blokiem zakończyła Martyna Czyrniańska (15:12).
Najbardziej martwią niewymuszone błędy, które popełniają co mecz Polki. W starciu z Niemkami oddały aż 30 punktów, a same dostały 24. Podopieczne Vitala Heynena lepiej zagrały blokiem (N: 13, P:11) oraz zagrywką (N: asy 6, błędy 12; P: asy 3, błędy 18). Na wyróżnienie zasługuje Martyna Czyrniańska, która zdobyła aż 27 punktów. Skończyła 21/38 ataków, co dało jej 55% skuteczności. To już drugi z rzędu naprawdę świetny jej występ ataku. Dodatkowo dołożyła cztery punktowe bloki i dwa asy serwisowe.
Na czele grupy C z kompletem zwycięstw znajdują się Amerykanki. Trzy punkty mniej mają Włoszki (drugie miejsce) oraz Polki (trzecie miejsce). Następny nasz mecz już dzisiaj o 17:30. Rywalki arcytrudne, bo USA. Obie drużyny po raz ostatni spotkały się niedawno, w połowie lipca bieżącego roku, w meczu o brąz Ligi Narodów. Po tie-breaku lepsze okazały się Biało-Czerwone. W trakcie tego samego turnieju (w fazie grupowej) Amerykanki triumfowały 3:2. Faworytkami są aktualne mistrzynie olimpijskie. Polki muszą mecz wygrać, jeśli chcą mieć jeszcze jakiekolwiek szanse na bezpośredni awans do Paryża.