Polskie siatkarki wygrały z Włoszkami 3:1. To był już ostatni mecz turnieju kwalifikacyjnego rozegranego w Łodzi. Zwycięstwo dało Polkom awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu! Po 16 latach przerwy zagrają na najważniejszej imprezie czterolecia.
Reprezentacja Włoch zajmuje piąte miejsce w aktualnym rankingu FIVB. Przypomnijmy, że Polska jest na siódmej lokacie, zatem dystans jest niewielki. Włoszki na igrzyskach olimpijskich zadebiutowały w 2000 r. Od tamtej pory są stałymi uczestniczkami, jednak ani razu nie udało im się zdobyć jakiegokolwiek medalu. Najlepszy wynik to ćwierćfinał, który osiągnęły trzykrotnie (2004, 2008, 2020). Włoszki są jednak utytułowanym zespołem, bowiem ośmiokrotnie sięgały po medale mistrzostw Europy. Po raz ostatni w 2021 roku, kiedy zgarnęły złoto. Podopieczne trenera Davide Mazzantiego to też aktualnie brązowe medalistki mistrzostw świata. Po czempionat globu sięgnęły natomiast jeszcze za kadencji Marco Bonitty (2002 r.).
Przypomnijmy też, że Włoszki mają wewnętrzny konflikt. Trener Davide Mazzanti na eliminacje nie powołał największych gwiazd reprezentacji: Paoli Egonu, Monicy De Gennaro, Christiny Chiricchelli oraz Cateriny Bosetti. Trudno było wyobrazić sobie reprezentację Włoch bez tylu podstawowych zawodniczek, ale do pewnego momentu szło nieźle. Do meczu z Polską Włoszki przegrały tylko jedno spotkanie (z USA). Drużyny po raz ostatni spotkały się ze sobą 1 czerwca w ramach Siatkarskiej Ligi Narodów. Wówczas Polki wygrały 3:1. A jak wyglądało niedzielne starcie, czyli bezpośrednia bitwa o awans?
Polska – Włochy 3:1 (15:25, 26:24, 25:23, 25:21)
Ostatni mecz Polki rozpoczęły w składzie: Agnieszka Korneluk, Magdalena Stysiak, Martyna Łukasik, Katarzyna Wenerska, Olivia Różański, Magdalena Jurczyk oraz libero Maria Stenzel. Inauguracyjny set jest do zapomnienia. Od początku Polki miały problemy ze skończeniem ataku (1:4), ale mimo to starały się utrzymywać kontakt punktowy (7:8). Kluczowy okazał się moment przy zagrywkach Franceski Bosio. Ze stanu 7:8 zrobiło się 7:14. Tego Biało-Czerwone nie były już w stanie odrobić. Po kolejnym asie serwisowym Bosio przewaga Włoszek wzrosła do dziewięciu „oczek” (14:23). Piłkę setową wywalczyła atakiem przez środek Anna Danesi, a punktowy blok zamknął premierową odsłonę (15:25). Włoszki „rozklepały” przez wszystkim blokiem. W pierwszym secie zmiażdżyły nasze zawodniczki aż 6:0.
Po nerwowej pierwszej odsłonie, w kolejnej gra Polek wglądała zdecydowanie lepiej (3:4). Po asie serwisowym Eleny Pietrini Włoszki wyszły na dwupunktowe prowadzenie (7:9), ale dzięki błędom udało się naszym doprowadzić do remisu (10:10). Podopieczne Stefano Lavariniego złapały właściwy rytm i uzyskały trzypunktową przewagę (14:11). Obydwie drużyny często myliły się w polu zagrywki (P:6, W:5). Włoszki znów wygrały serię akcji przy zagrywkach Bosio (16:18) i Polki kolejny raz musiały gonić. Udało się w samej końcówce, po ataku Magdaleny Stysiak (23:23). Po ataku Martyny Czyrniańskiej Polki miały piłkę setową, ale zagranie Pietrini doprowadziło do gry na przewagi. Rozstrzygnęła się ona w nietypowy sposób, bo polski sztab przerwał akcję, dostrzegając dotknięcie siatki po włoskiej stronie (26:24). Mimo wygranego seta, Polki słabiutko grały przyjęciem (21%). Na szczęście nadrobiły to wszystko poprawnym atakiem (41%).
Podrażnione Włoszki lepiej weszły w trzecią odsłonę. Po asie serwisowym Ekateriny Antropovej prowadziły czterema „oczkami” (4:8). Problemy ze skończeniem ataku miały polskie lewoskrzydłowe (5:10). Seria ataków Agnieszki Korneluk sprawiła, że dystans stopniał do jednego punktu (12:13). Wołosz widziała, że jej idzie, więc grała do niej kilka piłek z rzędu. Niestety Polki nie ułatwiały sobie sprawy psując dużo zagrywek (P:7, W:2), dlatego rywalki zdołały odskoczyć na trzy punkty (15:18). Gdy duet Korneluk-Łukasik zatrzymał Antopową, to na tablicy pojawił się wynik 19:20. Czyli ważny kontakt. Polki znowu zagwarantowały wielkie emocje. Punktowe bloki (P:6, W:2), które wreszcie się pojawiły, pozwoliły wyrównać i uzyskać prowadzenie (23:22). Mocny atak Stysiak i kontratak Czyrniańskiej dały Polkom dwa ostatnie punkty w tej odsłonie (25:23). Biało-Czerwone znowu fatalnie zagrały przyjęciem (18%), ale na szczęście pracował blok, a atak tym razem spisał się jeszcze lepiej (57%). To wręcz niemożliwe, żeby wygrać seta z tak beznadziejnym przyjęciem. A tu proszę, udało się.
Polki poszły za ciosem i udanie otworzyły czwartą partię (4:1). Gdy atak z przechodzącej piłki skończyła Witkowska, to przewaga wzrosła do czterech „oczek” (7:3). Teraz to Włoszki musiały odrabiać straty. Obydwie drużyny nie potrafiły ustrzec się błędów (10:8). Polki spokojnie kontrolowały przebieg tego seta. Po autowym ataku Antropowej było już 19:16. Punktowy blok pozwolił jeszcze odskoczyć na pięć „oczek” (22:17). Mocny atak Stysiak dał serię piłek meczowych. Drugą z nich wykorzystała zdecydowanym atakiem po skosie Łukasik i przypieczętowała awans na igrzyska w Paryżu (25:21). Polki wpadły sobie w objęcia, a na twarzach Włoszek pojawiły się łzy rozpaczy.
Jeśli spojrzymy na pomeczowe statystyki, to możemy sobie zadać pytanie… jakim w ogóle cudem Włoszki to przegrały?! W polu zagrywki były zdecydowanie lepsze niż Polki. Przecież nasze siatkarki nie posłały nawet żadnego asa! A błędów w zagrywce popełniły 18. Włoszki zrobiły cztery asy przy 14 błędach. Biało-Czerwone po fatalnej pierwszej partii poprawiły blok (P: 12, W: 8), ale za to popełniły więcej niewymuszonych błędów niż rywalki (P: 29, W: 21). Na szczęście w końcówkach setów podopieczne Stefano Lavariniego zachowywały więcej zimnej krwi. Kolejny bardzo dobry mecz rozegrała Magdalena Stysiak, która była zdecydowaną liderką. Skończyła 23/41 ataków, co dało jej 56% skuteczności. Do tego dołożyła cztery punktowe bloki. Sama praktycznie wygrała seta. Oprócz Polski awans na igrzyska wywalczyły: Dominikana, Serbia, Turcja, Brazylia oraz USA.