To był weekend, który musiał się podobać polskim fanom skoków narciarskich. W sobotę dwóch biało-czerwonych na podium, w niedzielę wygrana Dawida Kubackiego. Przed Turniejem Czterech Skoczni humory znakomite.
Zaczynamy chronologicznie, zatem od soboty. Za faworyta po znakomitych skokach w piątek uchodził Halvor Egner Granerud, co sygnalizowaliśmy już w zapowiedzi konkursów. Ale Norweg ma w tym sezonie problem z regularnością w najważniejszych momentach. Granerud wygrał serię próbną, a w pierwszym skoku konkursowym nie było błysku i zdobywca Kryształowej Kuli 2020/21 zajmował 6. miejsce, za plecami Kubackiego, Anze Laniska, Piotra Żyły, Stefana Krafta i Jana Hoerla. W pierwszej dziesiątce znalazło się miejsce dla jeszcze jednego z Polaków – Kamila Stocha.
Druga seria to popis Laniska. Słoweniec, który jest obecnie największym rywalem dla Kubackiego, skoczył aż 142 metry. W tym momencie przeskoczył prowadzącego Żyłę. Pozostawało czekać na odpowiedź lidera PŚ. I trudno powiedzieć, by Kubacki zawiódł. Skoczył 140 metrów, w okolice zielonej linii. Ale jednak zbyt krótko. Lanisek osiągnął łączną notę o 3.3 pkt wyższą. Za podium uplasowali się po kolei: Kraft, Granerud, Andreas Wellinger, Hoerl, Stoch, Timi Zajc i Ryoyu Kobayashi, który zamknął pierwszą dziesiątkę. Punkty Pucharu Świata dopisał sobie jeszcze 23. Paweł Wąsek. Słabiutko skoczyli zarówno Jakub Wolny, jak i Aleksander Zniszczoł.
W sobotę Lanisek odrobił zatem 20 pkt w klasyfikacji generalnej, ale Kubacki nie zamierzał pozostawać dłużny. Niedziela była dla niego. Kwalifikacje niespodziewanie wygrał Manuel Fettner, przed Karlem Geigerem i Granerudem. Wysokie 5. miejsce zajął Stoch. Konkurs to już inna bajka. Kamil spalił swoją próbę, lądując na 117 metrze. Oznaczało to brak awansu do drugiej serii. Wielokrotny mistrz olimpijski podzielił więc los Wolnego i Zniszczoła. Kwalifikacji nie przebrnął z kolei Wąsek, który został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy strój.
To jednak koniec złych informacji. Na prowadzeniu po pierwszej serii był Kubacki, który skoczył aż 141.5 metra. Dało mu to prawie 7 pkt przewagi nad drugim Fettnerem i ponad 7 pkt nad trzecim Żyłą. Wprawdzie w drugiej serii mieliśmy tylko dwóch Polaków, ale obu w ścisłej czołówce, walczących o wygraną w konkursie.
Ta ostatecznie przypadła w udziale oczywiście Kubackiemu. Wprawdzie drugi skok nie był już tak znakomity, ale przewaga z pierwszej próby wystarczyła do obronienia pierwszej lokaty. Na podium przebojem wdarł się Anze Lanisek, ale Polaka i Słoweńca przedzielił Fettner, co oznacza, że Kubacki łącznie w weekend zdobył więcej punktów niż jego groźny rywal. Nieco krótszy skok zanotował też Żyła, który spadł na 5. miejsce, tuż za Granerudem, ale przed Kraftem. Do drugiej serii nie zakwalifikował się nie tylko Stoch, ale np. również Kobayashi.
Błysnął za to Karl Geiger. Gdyby nie upadek w pierwszej serii po skoku na 140 metrów, Niemiec mógł liczyć się w walce o wygraną. Mimo obniżonych, co oczywiste, not za nieustany skok, Geiger zakończył niedzielny konkurs w czołowej dziesiątce. To mówi samo za siebie.
Turniej Czterech Skoczni za 10 dni. W koszulce lidera PŚ rozpocznie go Kubacki, który ma 74 pkt przewagi nad Laniskiem. Dalej w generalce są Kraft, Granerud i Żyła. Choć to dopiero początek sezonu, to trudno oprzeć się wrażeniu, że w tym gronie wyłoni się triumfator Kryształowej Kuli. Złotego Orła już niekoniecznie.