Turniej Czterech Skoczni to już historia. Jej głównym bohaterem jest Halvor Egner Granerud, ale polscy skoczkowie również nie mają prawa narzekać, bo aż trzech z nich zakończyło imprezę w czołowej piątce. Pucharowa karuzela przenosi się do Zakopanego, gdzie w piątek kwalifikacje, w sobotę drużynówka, a w niedzielę konkurs indywidualny.
Styczniowe skoki w Zakopanem to już w zasadzie tradycja w kalendarzu Pucharu Świata. Stolica polskich Tatr będzie gościć najlepszych skoczków globu już po raz 56. i 57, z czego zdecydowana większość konkursów odbyła się na Wielkiej Krokwi im. Stanisława Marusarza. Po raz pierwszy w Zakopanem rywalizowano w 1980 roku, gdy jednego dnia na K82 wygrywał Stanisław Bobak, a nazajutrz na K115 triumfował Piotr Fijas, przed Bobakiem. W XX wieku konkursy w Zakopanem odbywały się jednak sporadycznie – potem jeszcze w latach 1990, 1996, 1998 i 1999. Od czasów hegemonii Adama Małysza Zakopane stało się pewnym punktem w kalendarzu zimowej rywalizacji skoczków. I tak jest po dzień dzisiejszy.
Rok temu na Wielkiej Krokwi triumfował Marius Lindvik, wyprzedzając Karla Geigera i Anze Laniska, a w konkursie drużynowym prym wiedli Słoweńcy, a obok nich na podium stanęli Niemcy i Japończycy. Wtedy jednak kadra pod wodzą Michala Dolezala cieniowała. Dziś nasze eksportowe trio jest w bardzo dobrej formie, a Dawid Kubacki prowadzi w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W Turnieju Czterech Skoczni zajął 2. miejsce, bo nie było mocnych na Halvora Egnera Graneruda, ale w skali całego sezonu, który rozpoczynał się konkursami w Wiśle, Kubacki jest najrówniejszy i najlepszy. Praktycznie nie schodzi z podium, a w Wiśle dwukrotnie wygrywał. Oby znów na polskiej ziemi fruwał najdalej, bo walka o Kryształową Kulę z Laniskiem i Granerudem zapowiada się arcyciekawie.
Co ciekawe, ostatnim Polakiem, który stał na podium konkursu w Zakopanem jest… Andrzej Stękała. Nie tak dawno, bo 13 lutego 2021 roku zajął on 2. miejsce, ustępując jedynie Ryoyu Kobayashiemu. Dziś Stękała jest poza kadrą, znajduje się w kiepskiej formie. Kobayashi też nie błyszczy tak, jak choćby w zeszłym sezonie, ale Stękała obecnie może jedynie pomarzyć o takim kryzysie, jaki dotknął zawodnika z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Oczy polskich kibiców skierowane będą więc na trio Kubacki – Stoch – Żyła. Jak zwykle, chciałoby się powiedzieć. Stoch ma za sobą problemy zdrowotne. Rozłożyła go grypa i wydawało się, że w Zakopanem w ogóle nie wystąpi. Na szczęście wrócił do zdrowia i pojawił się na czwartkowym treningu polskich skoczków. To o tyle istotne, że polski multimedalista był w coraz lepszej formie i sygnalizował chęć walki o najważniejsze cele. Przed nami w tym sezonie jeszcze m.in. Mistrzostwa Świata w Planicy, więc Stoch na pewno chce zbudować szczyt dyspozycji właśnie na te konkursy, podczas gdy Kubacki walczący o Kryształową Kulę, będzie chciał trzymać gaz przez cały sezon.
Głównym faworytem niedzielnego konkursu indywidualnego będzie na pewno Granerud, który podczas Turnieju Czterech Skoczni był bezdyskusyjnie najlepszy. Kubacki wyrwał mu jedynie konkurs w Innsbrucku, gdzie Norweg zajął 2. miejsce. Pozostałe wygrał w znakomitym stylu, wykręcając rekordową notę łączną. Czy zwycięzca Pucharu Świata sprzed dwóch lat będzie jednak w stanie utrzymać formę w kolejnych tygodniach? Na początku sezonu miał problemy w skokach konkursowych i po na ogół udanych kwalifikacjach nieco zawodził. W czołówce nie powinno zabraknąć też Laniska, który podobnie jak Kubacki czy Żyła, jest niezwykle regularny i cały czas prezentuje wysoki poziom.
Jeśli chodzi o sobotnie skoki drużynowe, to oczywiście większość kibiców pod skocznią w Zakopanem kibicować będzie Polakom. Liderami Pucharu Narodów są jednak Austriacy i to ich trzeba traktować jako głównych faworytów. W czołówce nie powinno zabraknąć Słoweńców, Norwegów i Niemców, choć ci ostatni tęsknią za dobrą formą Markusa Eisenbichlera i stabilną formą Karla Geigera.
W piątek na Wielkiej Krokwi treningi i o 18:00 seria kwalifikacyjna. Sobotni i niedzielny konkurs rozpocznie się o 16:00 i zostanie poprzedzony serią próbną.