Skip to main content

Od ostatniego oficjalnego meczu Igi Świątek minęły niemal dwa miesiące – 5 września Polka przegrała z Jessicą Pegulą w ćwierćfinale US Open. Od tej pory wycofała się z kilku turniejów, zmieniła trenera i straciła pozycję nr 1 w rankingu. Teraz 23-latka z Raszyna wraca do touru, by rozegrać zamykający go turniej WTA Finals, w którym będzie broniła tytułu.

Fanom tenisa nie trzeba zarysowywać, czym jest WTA Finals, ale laicy powinni wiedzieć, że to turniej w diapazonie ważności pomiędzy Wielkimi Szlemami a normalnymi turniejami rangi 1000. Prestiżowa impreza na zakończenie sezonu, za którą można dostać 1500 punktów do rankingu oraz sporo kasy, zarówno za zwycięstwo na koniec, jak i pojedyncze zwycięstwa. Tutaj ważna adnotacja – jest to również jeden z nielicznych turniejów tenisowych, a na pewno jedyny w tourze, w którym porażka nie musi oznaczać odpadnięcia. Faza zasadnicza rozgrywana jest bowiem w systemie grupowym – dwie grupy po cztery zawodniczki. Do półfinałów awansują po dwie najlepsze z każdej z grup. W teorii można nawet awansować z dwoma porażkami i jednym zwycięstwem, a historia zna takie przypadki. Do tego zresztą jeszcze wrócimy.

Jak odbywa się selekcja zawodniczek do turnieju WTA Finals? Na ogół bardzo łatwo – przepustkę otrzymuje czołowa ósemka rankingu Race, czyli zestawienia najlepiej punktujących zawodniczek w danym roku kalendarzowym. Jeśli któraś rezygnuje czy nie może zagrać np. z powodu urazu, na jej miejsce wskakuje dziewiąta i dalej dziesiąta, jedenasta… W tym roku jednak poza czołową siódemką rankingu Race w turnieju jest Barbora Krejcikova, która wprawdzie punktów ma zdecydowanie za mało, by w takiej imprezie wystąpić, ale wygrała wielkoszlemowy Wimbledon i dostała zaproszenie do WTA Finals poprzez ten regulaminowy „kruczek”.

Zawodniczki zostały przydzielony do dwóch grup (pomarańczowej i fioletowej) poprzez losowanie, w którym były cztery koszyki. Jak wygląda podział? W grupie fioletowej znalazły się: Aryna Sabalenka (1), Jasmine Paolini (4), Elena Rybakina (5) i Zheng Qinwen (7), a w grupie pomarańczowej: Iga Świątek (2), Cori Gauff (3), Jessica Pegulą (6) oraz Barbora Krejcikova (8).

Turniej rozpoczyna się od sobotnich meczów grupy fioletowej, ale już jutro, czyli w niedzielę, na kort wyjdzie również Iga Świątek. Polka rywalizację w Rijadzie rozpocznie od meczu z Krejcikovą. Świątek będzie faworytką. Zresztą, zdaniem ekspertów jest też jedną z dwóch największych faworytek imprezy – i to pomimo ostatniej przerwy w grze oraz perturbacji związanych ze zmianą trenera. Tą drugą faworytką jest rzecz jasna nowa liderka rankingu WTA – Sabalenka. Ona rozpoczyna grę od dzisiejszego meczu ze złotą medalistką IO – Zheng Qinwen. Iga swój niedzielny mecz z Czeszką rozpocznie około 13:30 czasu polskiego.

WTA Finals nie miał w ostatnich latach dobrego czasu. Impreza dwa lata temu odbywała się w amerykańskim Fort Worth, a rok temu w meksykańskim Cancun. Obie lokalizacje były mocno nietrafione. Kiepskie warunki pogodowe, żałosna frekwencja, problemy ze zbudowaniem obiektu na czas i wiele innych – te problemy mocno podważyły prestiż pierwszego co do ważności turnieju organizowane przez WTA, bo przecież wielkie szlemy organizuje ITF. W tym sezonie najlepsze tenisistki świata wylądowały w Arabii Saudyjskiej. Kontrakt podpisano na trzy lata, więc WTA Finals 2025 i 2026 również najprawdopodobniej odbędzie się właśnie w tym samym miejscu. Jeśli uda się uniknąć organizacyjnych wpadek, jest szansa na odzyskanie twarzy po poprzednich latach.

A turniej WTA Finals ma już ponad 50-letnią historię – pierwsza edycja odbyła się w 1972 roku. Przez lata zdecydowana większość edycji odbywała się w USA, ale były też takie lokalizacje jak Monachium, Madryt, Doha, Stambuł czy Singapur. W tym ostatnim miejscu tenisistki gościły w latach 2014-2018, a jedną z edycji wygrała Agnieszka Radwańska. Wygrała cały turniej, pomimo dwóch grupowych porażek. Tamten triumf z 2015 roku to największy sukces w karierze „Isi”, która nigdy nie wygrała turnieju wielkoszlemowego. W kolejnych latach po zwycięstwo w WTA Finals sięgały zawodniczki, dla których – tak jak dla Radwańskiej – był to pierwszy triumf w tej imprezie – Dominika Cibulkova, Caroline Wozniacki, Elina Svitolina, Ashleigh Barty, Garbine Muguruza, Caroline Garcia i wreszcie rok temu Świątek, która okazała się bezkonkurencyjna w Meksyku. Czy Polka będzie pierwszą od wielu lat zawodniczką, która wygra WTA Finals rok po roku? Ostatniej, której to się udało, była Serena Williams. W 2014 roku wygrała tzw. „mastersa” trzeci raz z rzędu i piąty w ogóle. Pięć triumfów ma również Steffi Graf, ale najbardziej utytułowaną zawodniczką w historii tego turnieju jest Martina Navratilova. Amerykanka czeskiego pochodzenia wygrała go aż ośmiokrotnie!

Related Articles