Na placu boju w singlowym Wimbledonie została nam już tylko Iga Świątek. W czwartek z imprezą w dramatycznych okolicznościach pożegnał się Hubert Hurkacz. Iga bardzo pewnie awansowała do III rundy.
Hurkacz rywalizował z Arthurem Filsem. Francuz okazał się bardzo wymagającym przeciwnikiem. W pierwszym secie obaj panowie nie stracili swojego podania, więc – jak to często w meczach Hubiego – o wygranej decydował tie-break. Ten nie poszedł po myśli naszego zawodnika, który przegrał 2:7. Jednak mając w pamięci wtorkową porażkę w pierwszym secie z Radu Albotem, a następnie końcowe zwycięstwo 3:1, można było uznać to za mały wypadek przy pracy faworyta. Niestety, wypadek nr 2 zdarzył się w drugim secie. Ta partia miała zadziwiający przebieg. Wydawało się, że Francuz wygra dość łatwo, bo prowadził już 5:2. Hurkacz wygrał swój serwis na 3:5, a następnie odrobił stratę breaka. Zrobiło się 4:5. Wrocławianin serwował, by doprowadzić do stanu 5:5. Niestety, to był fatalny gem w wykonaniu podopiecznego Craiga Boyntona. Zrobiło się 0:40. Dwa pierwsze setbole udało się obronić, ale za trzecim razem Fils doczekał się swojego momentu. Zrobiło się 2:0 dla 20-latka spod Paryża.
Hubert nie rzucił jednak ręcznika. Trzeci set padł jego łupem. Dwukrotnie przełamał mniej doświadczonego rywala i wygrał 6:2. Znów odżyła nadzieja na awans do III rundy.
I kto wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby nie sytuacja z tie-breaka czwartego seta. Nawiasem mówiąc fakt, że doszło do tie-breaka to spory kamień do ogródka Hurkacza, który prowadził 5:4 z przełamaniem i serwował, by zakończyć partię. Dał się jednak przełamać i zrobiło się 5:5, a niedługo potem 6:6. To nie koniec – w tie-breaku było już 5:2 dla Polaka. Fils odrobił stratę. Przy stanie 6:5 Hurkacz nie wykorzystał piłki setowej. Przy stanie 6:7 wybronił się przed meczbolem. Kluczowy moment nastąpił przy stanie 7:7. Hurkacz świetnie zaserwował. Fils z trudem przebił piłkę na drugą stronę, ale punkt wydawał się już rozstrzygnięty. Wystarczyło huknąć i zdobyć punkt. Hubert postanowił jednak się zabawić. Zagrał skrót. Fils dopadł do piłki i odegrał ją. Polak w akcie desperacji rzucił się jak niegdyś Boris Becker. Fils miał piłkę na rakiecie, ale teraz to on pokpił sprawę, uderzając w siatkę. Problem w tym, że Hurkacz wstając z kortu nabawił się urazu kolana. Od samego początku widać było, że jest źle.
Na kort wezwany został fizjoterapeuta, który próbował rozmasować nogę Hurkacza. Obwiązał ją również bandażem. Polak kuśtykając wrócił na kort i próbował dograć seta, licząc na cud. Cudu nie było. Przegrał dwa kolejne piłki i zamiast piłki meczowej dla Filsa, była decyzja o poddaniu meczu. Wyraźnie załamany wrocławianin zszedł z kortu, gratulując rywalowi. Smutne obrazki dla polskich kibiców. Szczególnie w kontekście zbliżających się Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, gdzie Hurkacz miał grać nie tylko w singlu, ale też w deblu z Janem Zielińskim i mikście z Iga Świątek!
A’propos Świątek – liderka rankingu jest już w III rundzie. Polka wyszła na kort centralny zaraz po Novaku Djokoviciu, który w czterech setach uporał się z notowanym w trzeciej setce rankingu Jacobem Fearnleyem. Rywalką Igi była Petra Martić. Obie panie spotkały się już ze sobą na wimbledońskiej trawie rok temu – Świątek wygrała wówczas w dwóch setach, awansując do IV rundy. Tym razem scenariusz się powtórzył, choć wygrana dała Polce na razie jedynie III rundę. W obu setach wystarczyło jedno przełamanie w kluczowym momencie – w pierwszej partii przy stanie 5:4, w drugiej przy stanie 5:3. Polka nie dała się przełamać Chorwatce ani razu i ogółem w dwóch pierwszych meczach tegorocznego Wimbledonu nie była jeszcze przełamana. Oby tak dalej!
Poprzeczka wymagań rośnie, bo w III rundzie Iga zmierzy się z Kazaszką, Julią Putincewą, która niedawno wygrała trawiasty turniej w Birmingham.