Wygrać z Rafą Nadalem na mączce we French Open? Prawie się nie da. To już 14. raz, kiedy Hiszpan jest najlepszy we francuskim Wielkim Szlemie. Tym razem Casper Ruud nie sprawił mu żadnych kłopotów. Rafa poradził sobie gładko i wygrał 6:3, 6:3, 6:0 w niecałe 2,5 godziny.
Nie był to za bardzo wyrównany finał. Norweg łapał tylko małe momenty, posłał zaledwie kilka efektownych forehandów, ale zwykle wyrzucał piłkę w aut albo walił w siatę. Był bardzo nierówny i za często szukał zakończenia punktu zbyt szybko, celując gdzieś po liniach, a finalnie wyrzucając piłkę na aut. Tak z Nadalem grać nie wolno. Nawet, gdy pojawiła się jakaś iskierka nadziei w postaci przełamania, czy lepszego fragmentu gry, to Ruud za chwilę sam się gasił prostymi błędami czy złymi decyzjami na korcie i błyskawicznie dochodziło do “odłamania”. Stosunek jego kończących zagrań do błędów wynosił -10, podczas gdy u Nadala było to aż +19. Ruud nie posłał żadnego asa, a silny backhand u niego w ogóle nie istniał. Był w stanie wygrać zaledwie sześć gemów.
Ruud od razu źle wszedł w mecz. Nie zdobywał praktycznie żadnych punktów, jeżeli Rafa trafiał z pierwszego serwisu. To Hiszpan był bardziej agresywny, częściej wchodził w środek kortu. Błyskawicznie przełamał Norwega, bo już w jego pierwszym gemie serwisowym. Tyle, że wtedy Nadal złapał mały kryzys, bo gdy wydawało się, że przyklepie zaraz 3:0 z tak bezradnym Ruudem, to on zrobił dwa podwójne błędy i praktycznie za darmo oddał gema przeciwnikowi. I kiedy Norweg mógł się przebudzić, to zaraz znowu stracił swojego gema serwisowego. Pierwszy set był mocno rwany, nie obfitował w efektowne wymiany, a raczej w krótkie akcje i szybkie błędy – albo wymuszone, albo niewymuszone. Później nie było już ani jednego break pointa, obaj gracze utrzymywali swoje serwisy, tak więc set padł łupem Nadala i to bardzo spokojnie. Ostatnim nieudanym returnem Ruud prawie strącił z krzesła sędziego.
W drugim secie Nadal znów od razu mógł przełamać przeciwnika, ale nie przyzwyczaił do takich akcji, jak te przy dwóch break pointach. Najpierw popsuty wolej, po którym aż złapał się za głowę, potem też stosunkowo łatwa piłka. Ruud obronił się świetnymi forehandami i to mógł być kolejny mały punkt zapalny do jego lepszej gry. Rzeczywiście zaczął lepiej trafiać, grać trochę dłuższe wymiany, ale to i tak było na nic. W pewnym momencie realizator pokazał statystykę wygranych backhandów i było to 5:0 na korzyść Rafy. Na tym etapie oglądaliśmy więcej ciekawych akcji, jednak i tak Ruud nie do końca kontrolował swoje uderzenia. Za chwilę wydarzyło się coś absolutnie niespodziewanego – Nadal przegrał swój serwis do zera i to kończąc wszystko podwójnym błędem. No ale… potem wygrał pięć kolejnych gemów z rzędu – swoje na sucho, i trzy serwisowe Norwega. Wykorzystał czwartą piłkę setową, był konsekwentny grając na dużo słabszy backhand rywala i mógł się cieszyć z prowadzenia 2:0.
Okazało się, że wygrał w tym meczu aż 11 gemów z rzędu, bo ostatniego seta przyklepał do zera. Ruud w trzecim secie był już kompletnie bez wiary, miał zwieszoną głowę i jakby nie bardzo chciało mu się grać. Na 4:0 dał się przełamać do zera i to ładując w siatę z prostego woleja, kiedy Rafa nawet nie chciał tego bronić. Po tej akcji było widać jego kompletny brak wiary. A Rafa po prostu robił swoje i zdobył 14. tytuł French Open i 22. tytuł wielkoszlemowy. Do tej pory na mączce we Francji pokonał go tylko dwukrotnie Novak Djoković i raz sensacyjnie Robin Soderling. Bilans Nadala na tym turnieju to 112 zwycięstw na 115 spotkań. Absolutnie chore statystyki. Ruud został zmiażdżony w finale przez króla mączki.