Skip to main content

Do startu nowego sezonu żużlowego jeszcze 3,5 miesiąca. Każdy fan czarnego sportu radzi sobie, jak może z długą zimą i przerwą. Jednak nie oznacza to, że w dyscyplinie nic się nie dzieje. Głównie w kwestiach transferowo-organizacyjnych, ale jest sporo tematów, które “grzeją” i warto zrobić mały przegląd na koniec 2023 roku.

Najgłośniej zdecydowanie o licencjach. Nie chodzi tutaj o zaległości klubów wobec zawodników, kłopotach infrastrukturalnych i innych historiach znanych nam od lat w polskim żużlu. Tym razem jednak sytuacja jest zgoła odmienna. O ile często same kluby potrafią “nawarzyć sobie piwa”, o tyle w tym przypadku kluczowe są kompletnie nieżyciowe przepisy. Kilka klubów kosztowało to dziesiątki, a w pojedynczych przypadkach setki tysięcy złotych. Za co? To jest świetne pytanie.

Krawczyk case
Gdyby wymieniać najlepiej szkolące kluby w polskim żużlu, raczej bez wahania wskazałoby się Unie Leszno, Stal Gorzów, a w ostatnich latach np. Ostrovie. W tych ośrodkach nikt nie żałuje pieniędzy na szkolenie i raczej nikt nie żałuje tych decyzji. Na Smoczyku nikt już nie pamięta odległych czasów, gdy na pozycjach juniorskich pojawiali się zawodnicy z zewnątrz. Trzeba byłoby się cofnąć do czasów, gdy można było kontraktować zagranicznych juniorów i wystawiać na pozycjach przeznaczonych dla młodzieżowców. Jednak Byki dostały karę w postaci 40 tysięcy złotych. Kolejna kara, bo 260 tysięcy powędrowała do Stali Gorzów. A to przecież tam niedawno pojawił się Oskar Paluch, a w ubiegłym sezonie mieli na tyle dużo zawodników, że Oskar Hurysz mógł trafić do PSŻ-u Poznań i się rozwijać, co pozwoli mu na ekstraligowe starty teraz – w Falubazie. Ponadto inny wychowanek – Wiktor Jasiński miał okazje jeździć w roli zawodnika U24.

Na sam koniec Ostrovia, której GKSŻ przyłożył karę z górnej półki – 340 tysięcy złotych. Wszystko dla drużyny, która w sezonie 2022 wygrała Ekstraligę U24, a w minionych rozgrywkach wyróżniała się faktem, że jej juniorami byli wyłącznie wychowankowie. Co więcej ciekawie miała sytuacja wyglądać w nadchodzącym sezonie. Podstawowym duetem juniorów w Ostrowie mieli być Jakub Krawczyk oraz Sebastian Szostak, a w odwodzie miał pozostać Gracjan Szostak jako trzeci, oczekujący na jazdę. Kacper Grzelak trafił do PSŻ-u Poznań, Jakub Poczta do Stali Rzeszów, a Filip Seniuk do Sparty Wrocław. Łącznie 6 juniorów wyszkolonych przez Ostrovie miało niemal pewne miejsca w składach klubów z dwóch najwyższych klas rozgrywkowych. Takich wyników nie powstydziłaby się Unia Leszno, a zdecydowana większość klubów może o tym pomarzyć. Tymczasem okazało się, że Ostrovia… źle szkoli. Stąd wspomniana kara dla klubu z Wielkopolski. Ostrowianie długo opierali się, że to absurd(słusznie!) i nie mają za niego zamiaru zapłacić. W związku z tym w pierwszym podejściu nie dostali licencji na jazdę w 2024 roku. Obie strony – klub i związek – stały przy swoim. Przy czym jasnym jest, kto jest z góry przegrany w tym sporze. Finalnie Ostrovia musiała się ugiąć i zapłacić. Jednak kłopotem było zebranie dużej kasy. Trzeba było spieniężyć swoje aktywa, czytaj: wypożyczyć Krawczyka do Wrocławia, a kasa za jego transfer pokryje karę.

Co ciekawe Sparta Wrocław od lat uchodząca za klub mający ogromne kłopoty ze szkoleniem kary nie dostała… Jednak, co dziwne posiłkowała się dwoma wychowankami klubu, który w teorii – według związku – te kłopoty miał, bo i stąd przecież kara. Co więcej kary opłacone przez “winowajców” pójdą na kluby wzorowo szkolące młodzież, a więc Spartę, która od Macieja Janowskiego nie może doczekać się wychowanka na wysokim poziomie. Przypomnijmy, że Magic wiek młodzieżowca zakończył w sezonie 2012!

Skąd kary?
Tutaj trzeba odnieść się do regulaminu szkoleniowego, który PZM wprowadził w ubiegłym roku. Zakładał on “przymuszenie” kluby do lepszego szkolenia lub… dopłacania dla tych, którzy wg wytycznych związku robią to dobrze. Każdy klub był zobowiązany do wyszkolenia po dwóch adeptów w klasach 125cc oraz 250cc, a także trzech w klasie 500cc. Nie było ważne czy ktoś trenował faktycznie w klubie X, czy w klubie Y. Kluczowym aspektem było w jakich barwach ma zdawać licencje. Ponadto wystarczyło zdać licencję i w zasadzie tyle. Zawodnik mógł później przywozić same zera w juniorskich zawodach, ale jak to było w filmie Kroll “sztuka jest sztuka” i to najważniejsze. Niestety, niezły pomysł kolejny raz okazał się idiotycznym zapisem. Wiele klubów liczyło, że będzie… fikcją i nikt tego nie zweryfikuje. To jedyny kamyczek do ogródka dla działaczy klubowych. W momencie wejścia durnych zapisów powinni oprotestować to. Zwłaszcza prezesi takich klubów, jak Ostrovia, Unia, Stal czy GKM Grudziądz, który także przecież dostał karę za szkolenie. Ten sam klub, który dwa lata temu dokonał ostatniego transferu juniorskiego – Kacpra Pludry. Przed chwilą zgarnął wicemistrzostwo juniorów drużynowo, a teraz będzie mógł wystawić samych wychowanków na pozycjach młodzieżowych. Dodatkowo przecież oddali do Rzeszowa innego wychowanka – Wiktora Rafalskiego.

Będzie luźniej
Początkowo te zapisy – w 2022 roku – miały dawać aż siedmiu adeptów(łącznie), co roku. Trudno było zrozumieć, skąd taki pęd za liczbą, skoro finalnie w meczach ligowych kluby wystawiają zazwyczaj dwóch młodzieżowców. Racjonalnym pytaniem było, gdzie wychowani na sztukę juniorzy będą jeździć? Jakiś czas temu prezes Unii Leszno Piotr Rusiecki wspominał, że klub musi się mocno nagłowić, jak zapewnić swoim wychowankom jazdę. W kadrze pierwszego zespołu już teraz jest sześciu młodzieżowców, a licencję pozwalającą na jazdę w lidze oraz młodzieżówkach posiada kolejnych czterech. Najlepsi i najstarsi znajdą miejsce w Ekstralidze, Ekstralidze U24 czy DMPJ oraz innych rozgrywkach. A co z młodszymi, którzy potrzebują jazdy? To już przecież kłopot Unii, a nie władz polskiego żużla. Teraz jednak nieco działacze poszli po rozum do głowy. – Po sezonie 2024 karę dostaną tylko te kluby, które w ciągu dwóch sezonów nie zdołają wyszkolić czterech zawodników w klasie 140 cc, czterech w klasie 250 cc i trzech w klasie 500 cc – czytamy w niedawnym tekście na WP SportoweFakty.

Licencje niemal w komplecie
W połowie grudnia zespół ds. licencji dla klubów podjął decyzje dotyczące 23 klubów, które na ten moment wezmą udział w rozgrywkach trzech klas rozgrywkowych. Wyniki są nadzwyczaj dobre, bowiem zaledwie pięć podmiotów nie dostało licencji. Mowa o wspomnianej trójce bohaterów “afery szkoleniowej”. Podobne zarzuty dotyczyły Kolejarza Opole. W nieco innej sprawie nie dostał licencji Kolejarz Rawicz. Inna ekipa z Wielkopolski mierzy się z poważnymi kłopotami. Nadal w areszcie siedzi przecież najważniejszy człowiek rawickiego żużla. Obecnie znany jako Sławomir K. W tym momencie szansę, że klub z Rawicza wystartuje w sezonie 2024 są niemalże iluzoryczne. Kolejarz nie dostał licencji, a wielu zawodników nadal narzeka na… brak umówionych pieniędzy. Obecnie trudno je będzie odzyskać, gdyż prezes jest za kratkami, a Prokuratura Regionalna w Łodzi oskarża go o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Chodzi o gospodarkę odpadami, a śledztwo zatacza coraz szersze kręgi. Łódzka prokuratura już teraz postawiła zarzuty 41 osobom i prawdopodobnie na tym nie koniec. To jedno z największych śledztw dotyczących tego typu spraw w ostatnim czasie w naszym kraju.

Krótko mówiąc cztery z pięciu drużyn, które pierwotnie nie dostały licencji, już mogą spać spokojnie. Piątej, jak napisałem wyżej, raczej nie zobaczymy na torach ligowych w 2024 roku. To by oznaczało sześciozespołową najniższą klasę rozgrywkową. Wydaje się jednak, że jest ogromna szansa na siódmą ekipę i wielki powrót.

Kraków znowu żużlowy
W 2019 roku po raz ostatni Wanda Kraków uczestniczyła w polskiej lidze. Wtedy w II lidze ekipa z Nowej Huty poniosła… komplet dwunastu porażek. To było praktycznie lanie za laniem, skoro najlepszym występem krakowian było zdobycie 38 “oczek” w meczu z Polonią Bydgoszcz. Od ponad dwóch tygodni funkcjonuje nowa spółka – Speedway Kraków. – Z wielką radością informujemy sympatyków czarnego sportu z całej Polski, że w dniu 12.12.2023r. w Krakowie, powstała spółka sportowa Speedway Kraków. Dzięki uprzejmości Pana Prezydenta Profesora Jacka Majchrowskiego oraz Pana Prezydenta Profesora Andrzeja Kuliga doszło do spotkania w Pałacu Wielkopolskich, podczas którego zostały szczegółowo omówione problemy trapiące Krakowski żużel – można było przeczytać na fanpage’u nowego podmiotu w polskim żużlu. Cel jest jasny – start w rozgrywkach ligowych w 2024 roku. W teorii proces licencyjny zakończony, ale GKSŻ już zapowiedział, że poczeka nawet do końca marca na ostateczne rozstrzygnięcia. W tym wypadku żużlowe władze chcą zachować się analogicznie, jak w sytuacji Polonii Piła. Pilska ekipa w minionym sezonie także wróciła do ścigania, a w najbliższym sezonie będzie chciała powalczyć o awans na zaplecze Ekstraligi.

Co ciekawe wśród władz nowej spółki znajduje się Paweł Piskorz, czyli menadżer… Stali Rzeszów. I tutaj jednym z możliwych rozwiązań – według mediów – jest sytuacja, w której krakowski klub miałby spełniać rolę rezerw rzeszowian. Jest to o tyle możliwe, że nie tylko ekstraligowe kluby mogą posiadać rezerwy na najniższym szczeblu.

Mamy dwie Ekstraligi!
Tak, dobrze czytacie. Od sezonu 2024 w Polsce będą dwie Ekstraligi. PGE Ekstraliga nic się nie zmieniła, ale I liga przemianowana została na Speedway 2. Ekstraligę. Władze żużlowe zrobiły sobie furtkę, w której oczywiście możliwa jest kolejna zmiana nazwy, ze względu na tytularnego sponsora. Skoro druga klasa rozgrywkowa trafiła pod zarządzanie Speedway Ekstraligi to postanowiono ujednolicić nazwy, jakkolwiek absurdalnie to brzmi. Tym bardziej że życie nie znosi próżni i na tych zmianach nie koniec. Najniższa klasa rozgrywkowa również będzie miała nową nazwę. W tym przypadku będziemy mówić o… Krajowej Lidze Żużlowej. Tak się oficjalnie będą nazywać dotychczasowa druga liga.

Wg działaczy wszystko jest logiczne, ale kibice błyskawicznie wyśmiali nowomowę i pomysły dotyczące nowych porządków w naszym speedwayu. Oczywistym jest przecież, że są znacznie poważniejsze problemy, o których jest kilka akapitów wyżej. Tymczasem “palącym problemem” okazała się identyfikacja nazewnictwa połączona z innymi pobocznymi tematami.

Wylosowany terminarz
12 kwietnia obejrzymy pierwszą ligową rywalizacje żużlową w naszym kraju. Wszystko rozpocznie się od piątkowych meczów Ekstraligi, tej najwyższej. Z racji, że przed nami ostatni rok obowiązywania aktualnego kontraktu telewizyjnego, to nie mamy żadnych zmian dotyczących transmitowania spotkań. Piątkowe mecze zgarnia Eleven, niedzielne CANAL+. Losowanie terminarza to zawsze emocjonujący moment dla wszystkich uczestników. W końcu każdy chce wiedzieć, jaki zestaw dostanie na “dzień dobry”. Oczywiście pojawiły się już pierwsze absurdalne teorie, że jeżeli zespół X przegra ze swoim głównym kontrkandydatem do utrzymania na początku, to będzie po wszystkim. Tak, jakby pozostałe trzynaście meczów nie miało żadnego znaczenia. Co nas czeka na start?

Piątek 12 kwietnia:
Unia Leszno – Włókniarz Częstochowa
Sparta Wrocław – Falubaz Zielona Góra

Niedziela 14 kwietnia:
Stal Gorzów – Apator Toruń
GKM Grudziądz – Motor Lublin

Niestety już parę lat temu zrezygnowano z pięknej niegdyś tradycji. Wg niej beniaminek dostawał w domu mistrza kraju. O ile Motor zacznie od wyjazdu, o tyle Falubaz także pojedzie w delegacje – do wicemistrza z Wrocławia. W przypadku lublinian wyjazdowa potyczka na na inauguracje to mądry zabieg, który w zasadzie powinien obowiązywać, co roku. Wszystko ze względu na pogodę. Chyba każdy pamięta tegoroczny mecz Motoru ze Spartą, który miał być hitem pierwszej kolejki, a okazał się klapą na trudnym i niebezpiecznym torze, na którym nikt wcześniej… nie trenował.

Related Articles