Skip to main content

Trzecia kolejka i trzeci raz bez wszystkich meczów. Tym razem na przeszkodzie stanęło… No właśnie trudno powiedzieć. W Lublinie gospodarze postanowili sobie zakpić z całej ligi i odwołali piątkowe spotkanie z Wilkami Krosno. Mamy jednak nadzieję, że pozostałe trzy mecze odbędą się bez przeszkód.

W tym momencie tylko cztery kluby – Stal, Włókniarz, Unia oraz GKM – odjechały dwa spotkania. Tylko gorzowianie i leszczynianie mogą być zadowoleni z dotychczasowych rozstrzygnięć. Pozostałe ekipy chyba wolałyby mieć odwołane przynajmniej jedno ze swoich spotkań. Teraz dojdą kolejne zaległości do odrobienia.

Piątek 18:00 Motor Lublin – Wilki Krosno ODWOŁANY
Miał być mecz mistrza Polski z beniaminkiem, czyli potyczka do jednej bramki. Zamiast tego dostaliśmy dziwnej treści wideo, w którym dwie osoby nagrywają, jak wkładają miarkę w rurę na murawie stadionu w Lublinie, pokazując ile jest w środku wody.

Co się dokładnie wydarzyło? Warto przeczytać komunikat Ekstraligi: – Po podjęciu decyzji o odwołaniu meczu 1. rundy DMP w Lublinie, Ekstraliga Żużlowa sp. o.o. prowadziła stały monitoring stanu toru w Lublinie. Na torze do chwili obecnej nie odbyły się żadne zawody, jak również nie było możliwości przeprowadzenia bezpiecznego treningu z udziałem czterech zawodników (na torze w starcie spod taśmy). W związku z powyższym, z uwagi na aktualny stan toru i dotychczasowe warunki atmosferyczne, które nie pozwoliły na przygotowanie toru po okresie zimowym, pomimo wykonywania prawidłowej procedury przygotowania toru w dniach poprzedzających (m.in. wielokrotne przykrywanie toru w celu jego ochrony przed opadami), a także w dniu dzisiejszym w obecności komisarza toru, biorąc pod uwagę złożony na tę okoliczność przez niego raport, mając na uwadze przede wszystkim zdrowie i bezpieczeństwo zawodników oraz brak gwarancji sportowego widowiska godnego rozgrywek PGE Ekstraligi, Ekstraliga Żużlowa sp. z o.o na wniosek organizatora odwołuje mecz 3. rundy DMP PLATINUM Motor Lublin – CELLFAST Wilki Krosno.

Nawierzchnia toru w Lublinie jest w wielu miejscach mocno rozmiękczona i niejednolita w efekcie wysokiego poziomu wód gruntowych. W związku z aktualnym stanem toru nie ma możliwości przygotowania tej nawierzchni zgodnie z regulaminem, pozwalającej przeprowadzić zawody, mając na uwadze, że czym innym są pojedyncze treningowe wyjazdy na tor zawodników, a czym innym pełny mecz, podczas którego wyścigi muszą odbywać się na torze gwarantującym jego regulaminowy i co najważniejsze bezpiecznych stan od początku do końca – czytamy tekst oświadczenia. To trochę dziwne, zważywszy na fakt, że Motor w środę chwalił się… odwiedzinami prezydenta Lublina podczas sesji treningowej. Ostatecznie mistrzowi Polski upiekło się i może odwołać mecz bez konsekwencji, co jednak wzburzyło mocno środowisko i trudno się dziwić. Walkower wlepiony za brak przygotowania obiektu wcale nie byłby tu wygórowaną karą dla lublinian.

Piątek 20:30 Włókniarz Częstochowa – Stal Gorzów
Nadal nie wiadomo w jakim finalnie składzie podejdzie do tego spotkania gospodarz. Kacper Woryna nie wyjechał na tor w Grudziądzu, a co gorsze nie udało mu się to także przeciwko Motorowi w Częstochowie. Dzień wcześniej próbował trenować w Rybniku, ale po tym Lwy zdecydowały, że na jazdę w meczu ligowym jest zbyt wcześnie. Rozsierdzili w ten sposób swoich kibiców, którym mydlono oczy, że wychowanek ROW-u pojedzie. Teraz tak naprawdę wszystko znowu może się okazać tuż przed meczem. Woryna ponownie jest w składzie meczowym, ale może się zdarzyć tak, że znowu zastąpi go Anton Karlsson. Umówmy się, wtedy to raczej będzie jazda w czterech seniorów plus “kevlar”. Przy czym póki co takie obraźliwe stwierdzenie również można przypisać do Jakuba Miśkowiaka, który w dwóch meczach zdobył łącznie 5 punktów, pokonując dwukrotnie kolegów z pary oraz… trzech juniorów przeciwnika. Jeden z najlepszych dotychczas juniorów na świecie ma ogromne kłopoty w pierwszych spotkaniach z wejściem w rolę seniora. Gdyby był Kacper Woryna, wówczas mogłoby to ujść na sucho, a tak jego postawa mocno przyczyniła się do braku wygranej w Grudziądzu i domowej porażki z Motorem. Nikt nie oczekuje cudów od Miśkowiaka, ale brak wygranych z seniorami rywala to bardzo słabe rezultaty.

Gorzowianie nieco przetasowali dwie pierwsze pary. Do Szymona Woźniaka dołączył Wiktor Jasiński, zaś Martin Vaculik pojedzie z Oskarem Fajferem. Ten ostatni jak na razie bardzo pozytywnie zaskakuje po transferze z I ligi. W Toruniu 9pkt, a we wtorek przeciwko GKM-owi kolejny dobry rezultat 8+2. Krótko mówiąc średnia 1,9/bieg po dwóch spotkaniach to wynik więcej niż można było się spodziewać.
Po słabszym występie w Toruniu, znakomicie pojechał ostatnio Anders Thomsen kilkukrotnie “pikując” pod Nickiego Pedersena. Wszystkie ataki na swojego rodaka były udane, a do tego wykonane z niezwykłą dbałością o bezpieczeństwo rywala i można byłoby je pokazywać młodym adeptom jako książkowe. Swoje robią także Szymon Woźniak i Martin, przy czym Słowak ma pojedyncze wpadki. Tak było chociażby kilka dni temu, gdy dał się podwójnie przywieźć parze Fricke-Pludra w dość ważnym momencie meczu. Wydaje się, że Vaculik mógłby wejść na jeszcze wyższy poziom, co ułatwiłoby zespołowi punktowanie. Wracając jeszcze do Woźniaka warto odtworzyć sobie 15. bieg wtorkowego spotkania, gdy wychowanek Polonii Bydgoszcz na ostatnim okrążeniu objechał dwóch rywali, w tym Nickiego Pedersena.

Przed Stalą trudny wyjazd do Częstochowy, na którym raczej nikt nie stawiałby na nich złamanego grosza przed sezonem. W Toruniu udowodnili, że potrafią jechać przeciwko faworyzowanej drużynie. Teraz idealny moment, by wykorzystać wszystkie kłopoty ekipy spod Jasnej Góry. Wygrana? Wcale nie jest powiedziane, że to im się nie uda. Szansę mają zdecydowanie większe, niż świadczyłyby o tym suche nazwiska.

Niedziela 16:30 GKM Grudziądz – Unia Leszno
Dla duetu Szczepaniak i Krakowiak to prawdopodobnie ostatnia szansa. Po trzeciej kolejce pod uwagę będzie brany już Wadim Tarasienko, a nasłuchując wieści z treningów, w ciemno można zakładać, że zobaczymy go na torze od czwartej kolejki. Może się tak zdarzyć, że wspomniany duet pójdzie w komplecie na wypożyczenie do pierwszoligowców, którzy chętnie przygarnęliby takich zawodników. Na niedzielny mecz Janusz Ślączka desygnował do awizowanego składu Norberta Krakowiaka. Dla młodego polskiego seniora to druga i być może ostatnia szansa na zaistnienie w tegorocznej edycji Ekstraligi. Tym samym powoli można chyba podejrzewać, że Mateusz Szczepaniak został spisany na straty…

Grudziądzanie to w tym momencie przede wszystkim Nicki Pedersen. Duńczyk w dwóch meczach przywiózł łącznie 31 z 84 punktów całego zespołu, co daje 37% dorobku! Z jednej strony robi wrażenie, z drugiej to spory kamyczek do ogródka dla pozostałych zawodników. Każdy z nich już nie ustrzegł się wielu wpadek. Jakobsen tylko dwukrotnie – z dziesięciu biegów – kończył wyścigi wyżej niż na trzeciej pozycji. Tym bardziej dziwiła decyzja Ślączki w Gorzowie, który wolał wysłać Duńczyka do 14. biegu, zamiast Czugunowa mającego oczko więcej, czy będącego w gazie Kacpra Pludry, który chwilę wcześniej objechał Martina Vaculika. Wspomniany Pludra także może ostatni mecz zaliczyć do udanych, czym zdecydowanie nawiązał do występów z ubiegłego sezonu. Teraz czas potwierdzić do przeciwko macierzystemu klubowi, w którym się wychował.

Leszczynianie dwa punkty po dwóch meczach i to rezultat, którego można było się spodziewać. Niewiele brakowało do wpadki u siebie z Wilkami Krosno, ale finalnie udało się zwyciężyć. Jak do tej pory zgodnie z planem jedzie przede wszystkim Janusz Kołodziej. Jedyny lider Byków robi swoje, a we Wrocławiu pokazywał, jak można efektownie wyprzedzać miejscowego gwiazdora Macieja Janowskiego, z którym wygrał dwukrotnie na dystansie. Jednak Kołodziej to zdecydowanie za mało, żeby myśleć o regularnym punktowaniu w lidze. Początek nie jest po myśli Bartosza Smektały, który nadal w porównaniu do swojego kolegi z Leszna – Dominika Kubery – jeździ bardziej bojaźliwie i do bólu po dżentelmeńsku, co kończy się utratą pozycji. Nierówno jeżdżą Australijczycy Lidsey i Holder, chociaż ten drugi mimo mizernego wyniku punktowego, we Wrocławiu miał kilka przebłysków, a w starciu ze słabszymi rywalami powinien wyglądać lepiej. Póki co pozytywnym zaskoczeniem jest Grzegorz Zengota. Ten, który miał być najsłabszym seniorem był jednym ze współautorów wygranej nad Wilkami Krosno, a we Wrocławiu próbował dotrzymywać kroku Kołodziejowi. Pokonał m.in. Woffindena, Pawlickiego czy Bewleya. Dwóch pierwszych w jedynym wygranym podwójnie biegu Byków na Olimpijskim!

Niedziela 19:15 Apator Toruń – Sparta Wrocław
Po obu stronach trenerzy zdecydowali się na zmiany w awizowanych składach. Piotr Pawlicki po słabym występie na Olimpijskim trafił do pary z Artiomem Łagutą, a w ten sposób pierwszą parę tworzą Anglicy w zespole Sparty. Z kolei Robert Sawina zrezygnował z ryzykownego ustawienia Wiktora Lamparta z juniorami i przesunął go do pary z Patrykiem Dudkiem. Z młodzieżowcami jeździć będzie Emil Sajfutdinow.

Tyle o ustawieniach obu ekip. Forma? Trudno tak naprawdę ją określić, zwłaszcza że obie ekipy z pozycji faworyta jechały domowe mecze. Apator ledwo wygrał ze Stalą Gorzów, ale tak naprawdę trudno mówić o jakimś wielkim zawodzie po stronie Aniołów. Swoje zrobili Lambert i Sajfutdinow, a także Patryk Dudek w pierwszej części zawodów. Jako druga linia nieźle pojechał Przedpełski, chociaż wiadomo, że w domowych spotkaniach więcej się oczekuje od tego zawodnika. Podobnie jak z Lampartem, który został wrzucony na głęboką wodę. Jednak były młodzieżowiec Motoru, teraz jako senior ma za zadanie głównie punktować w domowych spotkaniach na dobrym poziomie.

Teraz torunian czeka znacznie trudniejsze zadanie, niż dwa tygodnie temu w Wielką Sobotę. Wtedy Stal Gorzów, teraz naszpikowana gwiazdami Sparta Wrocław. Dodatkowo zawodnikom z Dolnego Śląska naprawdę pasuje Motoarena, co może być pewnym utrudnieniem w utrzymaniu atutu swojego toru. Niemniej jednak czeka nas mnóstwo ciekawych starć, jak chociażby pojedynki dwóch Rosjan, którzy zostali przywróceni do rywaliacji. Podobnie zobaczymy trzech najlepszych Brytyjczyków w świecie speedwaya, a także topowych – poza Zmarzlikiem i jego kolegami z Motoru, czy Januszem Kołodziejem – polskich jeźdźców, w dodatku dobrych kumpli.

Sparta nie miała kłopotów z wygraną z Unią Leszno i aż czterech liderów przywiozło dwucyfrówkę, czyli zrobili coś, czego można było się po nich spodziewać. Janowski długo się rozpędzał, aż udało mu się na koniec wygrać dwukrotnie podwójnie. Woffinden i Łaguta stworzyli parę idealną, dwukrotnie wygrywając podwójnie. Dodajmy Bewleya, który tak naprawdę w ostatnim wyścigu zanotował porażkę, wcześniej tracąc tylko punkt. Jeśli do czegoś można się przyczepić, to do Piotra Pawlickiego. Po wygranej na inauguracje, później słabł i pokonał tylko Smektałę oraz Huberta Jabłońskiego, nie łapiąc się do biegów nominowanych. Teraz jego punktu będą ważyły znacznie więcej, więc konieczna jest poprawa.

Related Articles