Sezon 2022 w polskim żużlu praktycznie dobiegł końca. W miniony weekend poznaliśmy medalistów sezonu, a także drużyny, które uzyskały awans do wyższych lig. Królami polowania zostali żużlowcy Motoru Lublin.
O wczorajszym finale Motoru ze Stalą Gorzów już pisaliśmy i to dość obszernie – KLIKNIJ. Oznacza to całkowitą dominację lubelskiego klubu w tym roku. Na koncie Koziołków są złote medale DMP, MPPK, MMPPK, DMPJ, a także medale IMP oraz MIMP. Od kiedy wszystkie te imprezy funkcjonują (od 1980) w polskim speedway’u nie zdarzyła się sytuacja, by jeden klub stanął na podium we wszystkich sześciu. Motor przechodzi więc do historii nie tylko jako klub, który odrobił największą różnicę w finałowym dwumeczu. O innych wyczynach lubelskiego speedway’a też jest głośno – słynne już wyprzedawanie biletów w dosłownie kilka sekund pokazuje jak wielkim zainteresowaniem cieszy się nad Bystrzycą czarny sport. Nic dziwnego, że kibice głośno domagają się wybudowania nowego i przede wszystkim bardziej pojemnego stadionu.
Warto dodać, że Motor w 2017 roku reaktywował swoją żużlową sekcję. Rok wcześniej fani lubelskiego speedway’a nie mieli okazji emocjonować się żużlem w swoim mieście, bo klub nie dostał licencji. Jednak po reaktywacji w dwa lata udało się awansować do Ekstraligi, a potem systematycznie piąć się do góry w elicie. 2019 – 6. miejsce, 2020 – 6. miejsce, 2021 – 2. miejsce, 2022 – mistrzostwo. A za rok po lubelskim owalu „fruwać” będzie Bartosz Zmarzlik!
Zostawmy jednak Lublin, który jeszcze długo będzie świętował historyczny sukces. W weekend odbywały się też inne ważne mecze.
Włókniarz Częstochowa – Apator Toruń 51:39
Anioły po pierwszym meczu miały naprawdę minimalną zaliczkę i zapowiadało się na to, że brązowe medale powędrują na szyje zawodników Włókniarza. I rzeczywiście – mecz był mocno jednostronny, choć akurat pierwszą gonitwę podwójnie wygrali goście. Co z tego, skoro kolejne trzy po 5:1 wygrywały Lwy. Później mieliśmy serię remisów, ale końcówka należała już bezapelacyjnie do miejscowych. Włókniarz w ostatnich biegach wyśrubował rozmiary zwycięstwa do naprawdę efektownego 59:31. W zasadzie każdy z żużlowców w drużynie Jarosława Dymka zapunktował solidnie, albo bardzo dobrze. Kogo można pochwalić po stronie Apatora? Roberta Lamberta, który w 7 startach uzbierał 13 pkt. Pozostali, jak Patryk Dudek, Jack Holder czy Paweł Przedpełski, całkowicie zawiedli.
Falubaz Zielona Góra – Wilki Krosno 49:41
Finał 1. ligi dostarczył nie lada emocji. Krośnieńskie Wilki broniły 10-punktowej zaliczki z pierwszego meczu. Gdyby Falubaz wygrał w rewanżu różnicą 10 punktów lub większą, to po rocznej przerwie ekipa z Myszką Miki w herbie wylądowałaby z powrotem w Ekstralidze. Wilki nie miały jednak zamiaru po raz kolejny przeżywać rozczarowania na ostatniej prostej.
Spotkanie obfitowało w kontrowersje. Sędzia Artur Kuśmierz miał mnóstwo niewdzięcznej roboty i w powszechnej opinii wywiązał się z niej marnie. Co ciekawe, pretensje roszczą sobie zarówno fani Falubazu, jak i Wilków. Głośny był wpis „dziennikarza” Tomasza Lisa, który sympatyzuje z zielonogórską drużyną. Głos zabrał nawet prezydent tego miasta, Janusz Kubicki. – Po dzisiejszym meczu sędzia powinien dostać Honorowego obywatela Krosna i tyle w temacie – napisał w swoich mediach społecznościowych.
Trudno jednak zgodzić się z głosami zielonogórzan, bo jeśli ktoś został w tym meczu skrzywdzony to raczej Wilki. I to kilka razy. Każdy, kto ma ochotę, może poszukać sobie skrótu meczu i obejrzeć kontrowersyjne sytuacje.
Faktem jest, że przed biegami nominowanymi gospodarze mieli swoje upragnione +10. Jednak bogaty w kontrowersje 14. bieg zakończył się finalnie zwycięstwem gości 4:2. Teraz to oni byli w Ekstralidze, ale w ostatnim wyścigu potrzebowali przynajmniej remisu. Kończący tym biegiem swoją karierę Piotr Protasiewicz wygrał, ale ku rozczarowaniu miejscowych fanów na ostatnim miejscu jechał Rogan Tungate. Wprawdzie Australijczyk robił co mógł, by wyprzedzić Vaclava Milika, ale nie dał rady. Wilki dowiozły 3:3 i tym samym awansowały do żużlowej elity. Falubaz pojeździ na zapleczu przynajmniej kolejny sezon.
Kolejarz Opole – PSŻ Poznań 46:44
Większych emocji nie było za to w finale drugiej ligi. Poznańskie Skorpiony miały bardzo pokaźną przewagę z pierwszego meczu, wygranego 53:37. W dodatku dobrze rozpoczęły rewanż. W środkowej fazie zawodów miejscowi wyszli na prowadzenie, ale od odrobienia strat było naprawdę daleko. Skończyło się minimalnym zwycięstwem Kolejarza, ale już po 13. biegu jasne było, że to PSŻ pojedzie w sezonie 2023 na zapleczu Ekstraligi.
Miniony weekend nie był więc na pewno udany dla kibiców z Województwa Lubuskiego. Gorzów przegrał finał Ekstraligi, a Zielona Góra finał pierwszej ligi. Oba kluby musiały uznać wyższość ekip ze ściany wschodniej. Swój spory sukces odniósł za to Poznań, który przez ostatnie lata nie był traktowany jako zbyt poważny ośrodek w polskim speedway’u.