Już w ten weeend czeka nas jubileuszowa, dziesiąta kolejka Ekstraligi. Cztery mecze, z których zdecydowanie ciekawiej powinno być w niedzielę. Jednak tradycyjnie w piątek także nie zabraknie ścigania. Wśród nich spotkanie… #KROCZE, czyli śmieszny hashtag, który przerodził się w świetną akcje!
Piątek, 18:00 Unia Leszno – Motor Lublin
Porozbijana Unia Leszno ma kolejny trudny mecz przed sobą. Paradoksalnie to jednak… dobrze. Nawet w pełnym składzie trudno byłoby pokonać Motor Lublin. Teraz jest dodatkowy czas na leczenie dla zawodników kontuzjowanych. Wg awizowanego składu Janusz Kołodziej miał być gotowy do jazdy na piątkowe popołudnie. Tym bardziej że dla wychowanka Unii Tarnów to miała być próba generalna przed sobotnią pierwszą rundą finałową SEC. Tak się jednak nie stanie. – Niestety… Janusz Kołodziej nie wystartuje w meczu #LESLUB . Janusz ma dwa pęknięte żebra i potrzebuje jeszcze trochę odpoczynku i regeneracji – czytamy w social mediach leszczyńskiego klubu. Tym samym mamy kolejną imprezę bez niego. Miał już przecież pojechać w finale IMP, z którego się wycofał w trakcie, a potem to samo uczynił tuż przed ligową potyczką w Częstochowie. Tam Byki miały być chłopcem do bicia, a po połowie zawodów utrzymywał się remis. Niesamowita postawa zespołu złożonego z trzech seniorów oraz czterech juniorów długo nie pozwalała rozstrzygnąć ciekawego widowiska przy Olsztyńskiej. Finalnie ekipie Piotra Barona zabrakło armat. Świetne zawody – w końcu! – odjechał Jaimon Lidsey. Do połowy dobrze punktował Bartosz Smektała, który potem miał szybkość, ale brakowało zdecydowania potrzebnego przy wyprzedzaniu rywali i w trzech ostatnich biegach nikogo nie pokonał.
Ogromnym plusem obecnej sytuacji pod kątem przyszłości są dodatkowe biegi dla juniorów. Damian Ratajczak, Antoni Mencel oraz Hubert Jabłoński zbierają bezcenne doświadczenie. Ten pierwszy prezentuje poziom, jakiego się od niego wymaga i można powiedzieć, że jest wśród liderów drużyny. Antoni Mencel jeszcze ma większe wahania dyspozycji w trakcie meczu, czego najlepszym przykładem ostatnia potyczka. Najpierw objeżdża Mikkela Michelsena, by potem przegrać z Kajetanem Kupcem.
Przed Unią Leszno trudne zadanie, ale wydaje się, że najważniejsze przyjdzie w kolejkach 12. i 14., gdy trzeba będzie zmierzyć się z GKM-em Grudziądz oraz Wilkami Krosno. Te dwa spotkania powinny dać odpowiedź na to, gdzie w przyszłym sezonie pojedzie Unia. Do tego czasu Kołodziej powinien być w pełni zdrowia, podobnie jak chociażby Grzegorz Zengota, a może nawet Chris Holder. Australijczyk jednak miał najcięższy spośród wszystkich urazów.
Lublinianie po kompromitacji w Grudziądzu, odkuli się przed własną publicznością z Apatorem Toruń. Już po kilku biegach było 23:7 i było jasne, że wygrana za trzy punkty stanie się faktem. Ostatecznie 28 punktów różnicy dało odpowiedź, że postawa w Grudziądzu była wypadkiem przy pracy. Swoje tradycyjnie zrobił Bartosz Zmarzlik, który po czterech trójkach poszedł pod prysznic. Dla niego był to kolejny komplet punktów w tym sezonie. Lublinianie mogą być zadowoleni także z postawy pozostałych liderów – Hampela, Lindgrena, a zwłaszcza Holdera. Australijczyk przegrał tylko dwukrotnie z Emilem Sajfutdinowem, a w pozostałych wyścigach był nie do uchwycenia. Coraz wyższą formę prezentuje także Mateusz Cierniak, który korzysta na kontuzji Dominika Kubery i zbiera dodatkowe biegi, oddawane także przez Zmarzlika.
Co ciekawe przed lubelskimi kibicami miał okazje do debiutu Fin Antti Vuolas. Fani Motoru domagali się jego jazdy po świetnych występach w Ekstralidze U24. W tej dorosłej to jeszcze trochę zbyt mało, by punktować na wysokim poziomie. Póki co udało mu się pokonać jedynie toruńskich juniorów. Z drugiej strony jechał w kontakcie z Wiktorem Lampartem, a w siódmym biegu nawet przed chwilę znajdował się przed Sajfutdinowem. Teraz ma dostać drugą szansę, a trafiając na teoretycznie słabszych rywali będzie okazja na dorzucenie kolejnych punktów do ekstraligowego dorobku. To jednocześnie idealna okazja na to by… powalczyć o angaż ligowy w kolejnym sezonie. Oczywiście nie na poziomie Ekstraligi, ale być może pierwszoligowcy będą zainteresowani usługami Fina.
Piątek, 20:30 Wilki Krosno – Włókniarz Częstochowa
Wiele ciekawego się dzieje przed piątkowym meczem na Podkarpaciu. Przede wszystkim krośnianie odzyskali na dobre licencje toru. Ta będzie ważna do marca przyszłego toru, czyli standardowo do początku kolejnego sezonu, gdy nastapi nowa weryfikacja. Tor został dwukrotnie przetestowany w ostatnich dniach. Najpierw wewnętrzny turniej par, a później mecz Ekstraligi U24 z Motorem Lublin. Co ciekawe w drugim przypadku zawody obyły się, mimo ciągle padającego deszczu, a udało się je przeprowadzić w niecałe 90 minut! Teraz wszystko powinno być, jak należy i rywalizacja przy Legionów odbywać się będzie wyłącznie ze sportowymi emocjami.
Przed sezonem wielu kibiców żartowało, że podczas tego spotkania dojdzie do ciekawego hashtagu ekstraligowego promującego mecz – #KROCZE – od skrótów miast obu ekip. Na jakiś czas liga zdecydowała się na zmianę – #KROSCZE – by uniknąć żartów z tego meczu. Teraz jednak nastapił powrót, który dodatkowy wymiar. – Niecodzienny hasztag meczowy #KROCZE PGE Ekstraliga i drużyny CELLFAST Wilków Krosno oraz TAURON Włókniarza Częstochowa wykorzystują do promocji profilaktyki związanej z samobadaniem jąder u mężczyzn. (…) Na zawodach obecny będzie m.in. dr n. med. Dariusz Sobieraj, który jest kierownikiem Oddziału Urologii i Urologii Onkologicznej WSP w Krośnie, nie zabraknie też specjalnego miejsca, gdzie będzie można dowiedzieć się więcej od lekarzy. (…) To jednak nie wszystko, bo oprócz Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego w Krośnie, który włączył się do akcji, a także miejscowego klubu CELLFAST Wilki Krosno, w działania zaangażowany został TAURON Włókniarz Częstochowa, który wraz z Kliniką Alfa Medica w Częstochowie oraz dr Katarzyną Bryc-Walczak, urologiem – odpowiedzą na pytanie: dlaczego mężczyźni powinni dbać o swoje #KROCZE, jak wygląda odpowiednia profilaktyka, jakie zagrożenia niesie ze sobą brak profilaktyki oraz jakie są ogólne stereotypy dotyczące wspomnianych badań. Od 13 do 16 czerwca PGE Ekstraliga i kluby przeprowadzą szereg działań mających na celu edukację kibiców, wspierać będą ich również CANAL+ oraz ELEVEN SPORTS podczas swoich transmisji lub programów poprzedzających 10. rundę PGE Ekstraligi – czytamy w komunikacie Ekstraligi.
Jednak warto przejść do sfery sportowej. Tutaj faworytem będą oczywiście goście. Włókniarz ostatnio nie odjechał wielkich zawodów przeciwko Unii Leszno, która przyjechała w mocno zdziesiątkowanym zestawieniu pod Jasną Górę. Teraz jednak CKM nie ma wyjścia i musi zainkasować komplet punktów na Podkarpaciu, jeśli chce walczyć o drugie miejsce po fazie zasadniczej. Wydaje się, że wszystkie karty są po stronie drużyny z województwa śląskiego. Znajomość toru w teorii może być pewnym kłopotem, zwłaszcza po kolejnych przebudowach toru. W teorii jednak jest ktoś, kto może nieco pomóc w rozszyfrowaniu nawierzchni. Mowa o Franciszku Karczewskim, który spędził cały ubiegły sezon na wypożyczeniu w Wilkach Krosno. No i dojdzie jednocześnie do kolejnej potyczki Karczewskiego z Andrzejem Lebiediewem, czyli “szorstkimi kumplami” od barażu w Zielonej Górze.
Wilki w ubiegły weekend w zasadzie nie miały najmniejszych szans w Gorzowie. Niby trzymali wynik w początkowej fazie, ale bardziej zawdzięczali to pechowi gospodarzy, aniżeli swojej wybitnej postawie. Ciekawym przykładem był Krzysztof Kasprzak, który na papierze zaliczył dobre zawody – 7+1. Jednak komentatorzy tamtego spotkania “wgryźli” się w jego punktacje, która opierała się na pechu rywali. Najpierw nie pokonał nikogo, poza Oskarem Paluchem, który dotknął taśmy. Później pokonał Wiktora Jasińskiego, korzystając także na defekcie Martina Vaculika, a później wygrana z Oskarem Paluchem. Krótko mówiąc poza najmłodszymi zawodnikami Stali, nie był w stanie nikogo pokonać.
Niedziela, 16:30 Stal Gorzów – Sparta Wrocław
Bardzo ciekawie powinno być w Gorzowie, gdzie rozpędzona Stal podejmie lidera z Wrocławia. Nie ma co się oszukiwać, to zdecydowanie hit 10. kolejki rozgrywek. Gospodarze mają sporo powodów do radości w ostatnich tygodniach i już teraz wiele wskazuje na to, że poniżej TOP4 po rundzie zasadniczej nie wypadną. To rzecz jasna zwiększa ich szansę na rywalizacje o strefę medalową. Czyja to zasługa? Oczywiście tercetu liderów: Szymon Woźniak, Anders Thomsen i Martin Vaculik. Jednak do ich świetnych występów już przywykliśmy. Sporym zaskoczeniem jest postawa Oskara Fajfera. Wychowanek Startu Gniezno w ostatnich dwóch spotkaniach tylko raz przyjechał czwarty, a pozostałe wyścigi to wygrane nad dwoma rywalami. Efektem tego komplet punktów przeciwko Wilkom Krosno! Nikt nie będzie oszukiwał, że spodziewał się w tym momencie Fajfera w TOP20 najlepszych zawodników ligi, m.in. przed Pawlickim, Hampelem, Lambertem czy Woryną!
To jednak nadal za mało, żeby myśleć o triumfie nad Spartą Wrocław, w której jest sześciu mocnych zawodników. W Gorzowie muszą liczyć na punkty juniorów, których regularnie brakuje. Owszem, wygrywają biegi młodzieżowe, ale potem są w stanie objeżdżać tylko i wyłącznie najsłabszych rówieśników. Tutaj oczywistym jest, że pokonanie Mateusza Panicza będzie formalnością. Celem powinno być jednak rywalizowanie z Bartłomiejem Kowalskim. Tego ostatniego zresztą czeka zapewne niezbyt przyjemne przywitanie. Przypomnijmy, że na przełmie 2021 i 2022 roku dał się sfotografować w bluzie Stali jako przyszły transfer. Ostatecznie zamiast w Gorzowie, wylądował we Wrocławiu, a nad Wartą stał się persona non grata wśród kibiców i wielu działaczy.
Jednak to nie Kowalski, a reszta liderów będzie kluczem do sukcesu na Jancarzu. Zresztą najlepiej o tym świadczą średnie biegopunktowe drużyny. Aż sześciu zawodników w TOP23 klasyfikacji robi wrażenie i to nieco lepszy rezultat od Motoru, który szóstego zawodnika – Hampela – ma na 25. pozycji, ale jeden z liderów od kilku tygodni jest kontuzjowany, stąd różnica kilku punktów w tabeli.
Co tu dużo mówić – Sparta jedzie do Gorzowa po kolejne zwycięstwo, a celem jest zgarnąć komplet wygranych w fazie zasadniczej, co patrząc na terminarz jest, jak najbardziej możliwym do wykonania!
Niedziela, 19:15 GKM Grudziądz – Apator Toruń
Torunianie w teorii mogli sobie dworować z sytuacji w tabeli, ale teraz wcale nie jest tak różowo, jak może się wydawać. Oczywiście za nimi GKM oraz Wilki, a tyle samo punktów ma zdziesiątkowana Unia Leszno. Tyle że teraz szansę na coś więcej niż piąte miejsce po fazie zasadniczej są niskie. To prawdopodobnie oznaczałoby dwumecz z Motorem Lublin, a zatem dość dużą szansę na zakończenie sezonu bez awansu do strefy medalowej. Jednak Anioły muszą się pilnować, bo przed nimi bardzo trudny wyjazd na derby woj. kujawsko-pomorskiego do Grudziądza. Czy będą tam faworytem? W obecnej dyspozycji absolutnie nie! Poza Emilem Sajfutdinowem nie ma żadnego pewniaka w drużynie Roberta Sawiny. Robert Lambert nie pokonał ani jednego przeciwnika, a cztery z pięciu jego biegów kończyły się wynikiem 1:5. Paweł Przedpełski pojechał w 15. biegu tylko dlatego, że zdobywał punkty na kolegach z pary oraz Anttim Vuolasie czy Bartoszu Bańborze, podobnie zresztą w przypadku Patryka Dudka. Najlepszym podsumowaniem wyniku zespołu jest fakt, że czterech seniorów zdobyło 15 punktów, czyli tyle, ile Emil Sajfutdinow! Nie wróży to najlepiej przed kolejnymi meczami, a w tym momencie zamiast myśleć o medalach trzeba po prostu zdobywać punkty w kontekście walki o fazę play-off i nic więcej.
Gospodarze już bez Mateusza Szczepaniaka na ławce. Daleko nie musiał się ruszać, gdyż trafił do pobliskiej Polonii Bydgoszcz na wypożyczenie, zastępując kontuzjowanego Daniela Jeleniewskiego. To oznacza, że Janusz Ślączka nie ma już żadnego rezerwowego i nikogo niezadowolonego w zespole. W teorii powinno to pozytywnie wpłynąć na zespół. Z drugiej strony czy pozytywnie wpłynie na samego menedżera/trenera? We Wrocławiu mecz zakończony został po 9. biegach, a jeden z członków rady nadzorczej wrocławskiego klubu miał pretensje do sędziego za dwie sytuacje, w których wg niego powinien wykluczyć Piotra Pawlickiego i Bartłomieja Kowalskiego za upadki. O ile z pierwszą sytuacją można się zgodzić, o tyle druga raczej nie kwalifikowała się do literki “W” w programie. Ponadto trzeba mieć pretensje do Ślączki, który z niewiadomych sobie przyczyn nie zmienił Frederika Jakobsena w ósmym biegu, gdy mógł skorzystać z rozpędzonego Nickiego Pedersena i zbliżyć się nawet na cztery punkty do przeciwników.
Nie ma jednak wątpliwości, że nikt nie liczył na jakąkolwiek zdobycz ze strony Gołębi we Wrocławiu. Co innego w rewanżowej potyczce przy Hallera w derbach. O komplet będzie trudno, bowiem do odrobienia jest 14 punktów, ale… nikt tym bardziej nie liczył na “trójkę” w meczu z Motorem, a tymczasem GKM odniósł sensacyjną bardzo wysoką wygraną. To powinno zdecydowanie napędzić gospodarzy. Tutaj jednak duża rola lepszej postawy Frederika Jakobsena oraz Gleba Czugunowa. Przede wszystkim Duńczyk zawodzi, ale Rosjanin poza meczem z Motorem także niczego zbytnio nie pokazuje. GKM to przede wszystkim dwa żądła w postaci Maxa Fricke’a oraz Nickiego Pedersena. Bardzo równo jeździ na poziomie drugiej linii: 7+3, 7+1, 6, 2, 8+2, 5(trzy starty). Poza słabszym meczem w Lublinie, gdzie został odstawiony po dwóch startach, trudno mieć do niego jakiekolwiek pretensje. Coraz wyższa forma także po stronie Kacpra Pludry. Wychowanek Unii Leszno jest trzecim najlepszym młodzieżowcem w lidze i tutaj powinna być szansa dla grudziądzan na budowanie przewagi. Duet juniorów z Torunia to najgorsza para młodzieżowa w lidze, a dodatkowo po kontuzji dopiero do składu wraca Krzysztof Lewandowski, mocno zawodzący.