Wyjątkowa niedziela przed nami. W trzech ligach czekają nas pierwsze mecze finałowe w polskim żużlu. Wszystkie oczy skierowane na Gorzów, ale nudy nie będzie także w innych miastach. Gdzie? Toruń, Poznań i Krosno – tam również pojadą o medale.
W Ekstralidze rusza walka o trzy kolory medali. Z kolei I i II liga to pojedynki, w których będzie walka o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Dla fanów żużla niedziela 11 września zapowiada się po prostu idealnie. 13, 15, 17 i 19:30 to godziny rozpoczęcia kolejnych spotkań. Jeśli ktoś ma zdrowie, może oglądać od 13 do 21:30 kluczowe mecze sezonu 2022. Co nas czeka?
Mecz o złoto, niedziela 19:30 Stal Gorzów – Motor Lublin
U siebie remis, na wyjeździe wygrana i awans. Stal Gorzów dokonała niemożliwej rzeczy. Nikt nie wierzył w zwycięstwo w Częstochowie. Tylko triumf zapewniał im awans do finału. Tak się też stało. Zresztą oba półfinałowe mecze gorzowian pokazały dwie wersje zespołu, który ma zz-etkę za jednego ze swoich liderów. U siebie zobaczyliśmy, jak może wyglądać ekipa, w której nie jadą wszyscy skutecznie, a liderzy mają kłopoty w pojedynczych biegach. Na wyjeździe kwartet seniorów zrobił swoje. To powinna być niejako przestroga oraz szansa jednocześnie.
Bartosz Zmarzlik i Martin Vaculik to pewniacy po stronie gorzowskiej. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Mówimy o najlepszym i szóstym żużlowcu tego sezonu Ekstraligi. Nieobecność Andersa Thomsena sprawia, że dwóch liderów pojedzie planowo 6 razy. To dobre informacje.
Bardzo dużo zależy także od postawy Szymona Woźniaka. Piętnasty zawodnik ligi znacznie lepiej radzi sobie u siebie, niż na wyjeździe – różnica to 0,4 pkt/bieg. To duża dyspropocja, tyle że w play-offach nie jest aż tak widoczna. I runda to zdobycze 8+1 w obu spotkaniach z Apatorem. W półfinałach 15+1 u siebie i 10 na wyjeździe. Tyle że w domowym meczu pojechał siedem, a w wyjazdowym sześć razy. Nadal lepiej w domu, ale widać, że ta różnica zaczyna się zacierać.
O ten tercet można jednak być spokojnym, gorzej z kolejną trójką, a nawet czwórką zawodników. Oskar Paluch w półfinałach łącznie zdobył 3 punkty, pokonując dwukrotnie kolegę z pary oraz Mateusza Świdnickiego w domu. Trudno od niego wymagać, zwłaszcza po kontuzji, cudów w najważniejszym domowym meczu sezonu. Jeszcze słabiej wygląda Bartkowiak, więc tutaj omijamy kwestię. Ale kluczem będzie czwarty senior. Kto nim będzie? Po rewanżu w Częstochowie raczej Patrick Hansen. Duńczyk pojechał bardzo dobrze – 6+1 – a w jednym biegu przywiózł z Woźniakiem 5:1 przeciwko Lindgrenowi i Miśkowiakowi. Tyle że dwa dni wcześniej były trzy “śliwki” na Jancarzu. Średnia znacznie gorsza… u siebie. Różnica mniej więcej, jak u Woźniaka, ale na korzyść wyjazdów. Szkopuł w tym, że tutaj mowa o domowej na poziomie 0,844/bieg. Tylko Jakub Krawczyk i Michał Curzytek mieli gorszą spośród sklasyfikowanych zawodników. Ewidentnie Duńczykowi nie leży domowy tor. Wiktor Jasiński jednak słabym występem z Włókniarzem u siebie chyba także zamknął sobie drzwi do finałowej jazdy od początku.
Uciekli spod topora
Jeden upadek podczas próby toru mógł wszystkie wygrane mecze w fazie zasadniczej i play-offach obrócić w pył. Mikkel Michelsen popełnił błąd, który mógł przypłacić kontuzją, a Motor porażką w półfinałach. Ostatecznie udało się lublinianom trafić do meczu o złoto. Drugie podejście i teraz cel jest jasny: wygrana. Są faworytem i mają wszystko, by zgarnąć mistrzostwo Polski. Mikkel Michelsen doszedł do siebie, a to może być klucz do meczu w Gorzowie. Kilka miesięcy temu trzykrotnie objechał Zmarzlika w Gorzowie, co mocno przyczyniło się do inauguracyjnej wygranej lublinian.
Reszta zawodników musi wyraźnie się poprawić. Przy czym wtedy mieliśmy ciekawe zjawisko. Lampart 5, Cierniak i Hampel po 6, Drabik 7 i Kubera 8. Cała ekipa punktowała równo i przełożyło się to na wygraną. To jednak też jest zastrzeżenie do wielu zawodników. Sinusoidalne postawy w trakcie meczów. Wśród lublinian najrówniejszy wydaje się być Dominik Kubera, dzisiaj 9. zawodnik ligi. Można z pewnością liczyć na Jarosława Hampela, który lepiej jeździ w domu, ale na wyjazdach także stanowi sporą siłę. Zagadką jest Maksym Drabik. Humory tego zawodnika to największy kłopot zespołu. Zresztą był najsłabszym ogniwem Motoru w półfinałach. Na wyjeździe 7, w domu tylko punkt, zdobyty na Jacku Holderze. Fatalny występ i sporo zmartwień przed finałem.
Bardzo ciekawie wygląda kwestia juniorów. Mateusz Cierniak od zera do bohatera. W Toruniu śliwki i jazda za Mateuszem Affeltem, a w rewanżu jeden stracony punkt – z Lambertem – i niemalże kompletny występ. Wiktor Lampart był równiejszy – 7+1 i 6+1 w obu meczach. Punktowo podobnie jak kolega, ale na pewno bardziej przewidywalnie. Dodatkowo Lampart na koniec przygody juniorskiej zgarnął brąz MIMP, przegrywając w biegu o złoto z częstochowskimi Lwami. Na szczęście dla lublinian, pozycje juniorskie w finale powinny być sporym atutem pod kątem punktowym. Zwłaszcza u siebie, ale w Gorzowie także lublinianie powinni dać sobie radę. Wydaje się, że takie punkty, jak w 1. kolejce każdego zadowolą z Maciejem Kuciapą na czele.
Mecz o brąz, niedziela 17:00 Apator Toruń – Włókniarz Częstochowa
Apator nie może narzekać, bowiem zrobił swoje. Teraz szansa na powalczenie o medal. Wydaje się, że obecna dyspozycja zespołu na więcej nie pozwoliła. I tak zrobili niespodziankę w półfinale i nieco napędzili stracha Motorowi Lublin. Teraz na luzie, ale też z chęcią o brąz pojadą w dwumeczu z Włókniarzem.
Częstochowianie z pewnością podłamani po ubiegłej niedzieli. Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, tymczasem wydarzyła się katastrofa. Tak należy nazwać domową porażkę ze Stalą Gorzów. Rywale z lubuskiego przyjechali bez Thomsena, a mimo tego potrafili zniwelować jego brak i awansowali do finału.
Włókniarz był stawiany jako faworyt do złota, tymczasem nie będzie nawet srebra, a jeszcze trzeba powalczyć o jakikolwiek medal! Wydawało się, że w super formie jest Kacper Woryna, a ten położył dwumecz. Skompromitował się w Gorzowie i średnio pojechał u siebie. Znowu zbyt wielu żużlowców Lwów zawiodło w jednym meczu. Miśkowiak dwa zera, Lindgren ani jednego zwycięstwa i tylko jeden wyścig może uznać za udany – 5:1 z Madsenem w dziewiątej gonitwie, gdy pokonali Woźniaka i Hansena. Zresztą gospodarze nie byli w stanie praktycznie pokonać Vaculika i Zmarzlika. Na kilkanaście prób udało się to tylko dwukrotnie – Miśkowiak i Woryna. Ciekawe z jakim morale podejdą do rywalizacji o brąz częstochowianie. Jeśli półfinał na nich wpłynął, wówczas może być trudno dźwignąć się po takim zawodzie, jaki panuje przy Olsztyńskiej.
Dodatkowo oliwy do ognia dolały wydarzenia wokół klubu. Sławomir Drabik w wywiadzie dla Interii powiedział, że kończy pracę w klubie, bowiem takie było kontraktowe życzenie jego syna. Maksym ma trafić do Włókniarza na sezon 2023, ale jego złe relacje z ojcem miały sprawić, że Drabik senior musi odejść. Klub popełnia błąd, bo mowa o człowieku, któremu zawdzięczają chociażby ogromny rozwój Mateusza Świdnickiego, czyli dwukrotnemu mistrzowi Polski juniorów. Świdnicki po raz drugi sięgnął po złoto w środę. Pokonał Jakuba Miśkowiaka i Wiktora Lamparta w decydującym biegu. Teraz czeka go prawdopodobnie ostatni domowy mecz w Częstochowie, bowiem nie ma go w planach na kolejny sezon.
Nie ma lidera
Na zapleczu Ekstraligi w finale nie ma lidera po fazie zasadniczej. Polonia Bydgoszcz przegrała w półfinale z drugą najlepszą drużyną, czyli Falubazem Zielona Góra. KSF załatwił sprawę u siebie wygrywając 20 punktami. Teraz czas na pojedynek z Wilkami Krosno. Faworytem będą zielonogórzanie, ale nie jest powiedziane, że to oni awansują do elity. Tym bardziej że krośnianie nie chcą powielić ubiegłorocznych błędów i tym razem wejść do elity.
Finał będzie pojedynkiem drużyn, którym mocno w awansie pomogła… Unia Leszno. Keynan Rew trafił do Krosna, Maksym Borowiak i Antoni Mencel uratowali juniorską formacje Falubazu. Dodajmy jeszcze byłych leszczyńskich Byków po stronie gospodarzy pierwszego meczu – Tobiasza Musielaka i Krzysztofa Sadurskiego i mamy pokaźną liczbę zawodników związanych z Unią.
Jednak najciekawiej zapowiada się rywalizacja dwóch najlepszych zawodników ligi. Max Fricke ze średnia 2,398 jest tuż przed Andrzejem Lebiediewem ze średnią 2,375. Łotysz zostaje w Krośnie na kolejny sezon, zaś Australijczyk prawdopodobnie trafi do GKM-u Grudziądz. Może zatem zdarzyć się tak, że za kilka miesięcy spotkają się ze sobą, już w meczu Wilki Krosno – GKM Grudziądz… Jednak mecz Wilki-Falubaz to nie tylko ten duet. Lebiediewa wspierać będą Musielak, Szczepaniak czy Milik, a Fricke’a, Buczkowski i Tungate. Wiele będzie zależało od duetu Jan Kvech i Piotr Protasiewicz. Oni aż tak skuteczni nie są, jak wspomniani wyżej zawodnicy. Ale Pepe to największe doświadczenie, które może być bezcenne w kluczowych spotkaniach.
Opole drugi raz nie wypuści szansy?
Kolejarz Opole rok temu był hegemonem w drugiej lidze, a mimo tego w finale uległ Niemcom z Landshut. Teraz rozgrywki trzeciego poziomu były dużo bardziej wyrównane. Faza zasadnicza to trzech liderów z 21 punktami – Kolejarz, PSŻ Poznań i Kolejarz Rawicz. Ostatecznie pierwsza dwójka trafiła do finału. Poznaniacy zbudowali dream team, który był i jest faworytem w II lidze. Na uwagę zasługuje chociażby formacja juniorska. Francis Gusts wypożyczony, zaś Damian Ratajczak jeździ jako gość. To duet, który w Ekstralidze byłby czołówką, a co dopiero tutaj. Łotysz to w końcu najlepszy zawodnik ligi! Czwarty w klasyfikacji jest Rune Holta, który wbrew zapowiedziom nie zdominował tej klasy rozgrywkowej.
Kłopotem dla Skorpionów z Poznania było nie tak dawno zdrowie Duńczyka Jonasa Seiferta-Salka. Kontuzje przeszkodziły mu w jeździe półfinałowej. Teraz trochę czasu minęło, więc powinien wyglądać na motocyklu znacznie lepiej.
Co ciekawe opolanie mają aż trzech jeźdźców w najlepszej 10. Oskar Polis (3), Jacob Thorssell (5) i Adrian Cyfer (7). Udanie do zespołu ponadto wprowadził się Mathias Thornblom, który powinien być mocnym punktem w finałach. Ciekawie wygląda sytuacja pod kątem juniorskim. Kto tam wystąpi? Na pewno Szwed Philip Hellstroem-Baengs. Objawienie ubiegłorocznego Speedway of Nations został last minute sprowadzony z Gniezna i zastąpi Esbena Hjerrilda w formacji juniorskiej. Jego kompanem w parze będzie ktoś z gości. Opolanie woleliby Bartłomieja Kowalskiego, ale może to także być Jakub Krawczyk, który pojechał w półfinałach.