Przed dwoma ostatnimi meczami fazy zasadniczej Ekstraligi spokojnie jest jedynie w Lublinie. Motor ma już pewne pierwsze miejsce i czeka, kto dojedzie na szóstej lokacie. Spokoju nie ma na pewno w Lesznie, gdzie nadal trwa dramatyczna walka o utrzymanie. Trudno powiedzieć o luzie także w Częstochowie czy Zielonej Górze, gdzie widmo spadku lub braku play-offów także zagląda w oczy. Bezpośredni pojedynek będzie zatem ciekawy. Podobnie, jak niedzielne spotkania. Najpierw derby kujawsko-pomorskiego, a później mecz o drugie miejsce przed play-offami.
Piątek, 18:00 Motor Lublin – Unia Leszno (50:40 w pierwszym meczu)
Jedyny mecz, który zapowiada się na ten “do jednej bramki” w tej kolejce. Skoro mistrz Polski i lider tabeli podejmuje czerwoną latarnie ligi, to wynik raczej jest znany długo przed meczem. Oczywiście nie ten dokładny, ale ten dotyczący dużych punktów. Lublinianie mają okazje do kolejnych testów, a być może także na dodatkowe starty dla niektórych zawodników. Ewidentnie te potrzebne są dla Jacka Holdera. Australijczyk ostatnio notuje słabszy czas. 6+1 w Toruniu, przy czym trójka zdobyta na najsłabszych zawodnikach meczu; 5 przeciwko Włókniarzowi w domu oraz 4+1 w Zielonej Górze. Dwa indywidualne zwycięstwa przed trzy kolejki to zdecydowanie za mało, jak na niedawnego wicemistrza SoN oraz uczestnika cyklu Grand Prix. Holder w formie będzie potrzebny na fazę play-off, więc będzie trzeba go trochę odbudować.
Być może dodatkowe biegi dostanie Mateusz Cierniak oraz juniorzy. Ten pierwszy jeździ najmniej spośród seniorów – 50 biegów przy 54/56 pozostałych kolegów. Przez wiele tygodni miał ewidentny kłopot ze zdobywaniem punktów, więc niełatwo mu było wskoczyć do biegów nominowanych. W Zielonej Gorze jednak jego 9+2 dało zwycięstwo, bowiem obok Bartosza Zmarzlika (14) był najlepszym zawodnikiem Motoru. No i pozostaje kwestia juniorów. Wiktor Przyjemski rzadko kiedy dostaje dodatkowe starty. Takowe były 6. i 11. kolejce, gdy Motor był w… Lesznie oraz u siebie przeciwko Włókniarzowi. W tych meczach jechał świetnie – 10+1 oraz 10 – ale pojechał w czterech, a nie pięciu wyścigach, jak mogłoby to być. Niedosyt pewnie pozostaje i trochę dziwi sytuacja, w której nie dostaje więcej jazdy, względem słabiej jadących – ostatnio – kolegów.
W Lesznie znowu uciekli spod topora. Wygrali kolejny “mecz ostatniej szansy”. Najpierw objechali GKM Grudziądz, teraz Spartę Wrocław. Oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie liczył na trzy punkty i odrobienie 24 punktów z pierwszego meczu. Jednak patrząc na przedmeczowe składy nikt się też nie spodziewał takich kłopotów Byków. Sparta przyjechała bez Woffindena i Bewleya na Smoczyka, a mimo tego prowadziła 33:27 po 10. biegach. Końcówka należała jednak do Unii, w której prym tego dnia wiedli… Janusz Kołodziej i Andrzej Lebiediew. Z GKM-em Grudziądz zawiedli, ale teraz stanęli na wysokości zadania. “Koldi” pojechał sześć razy i dopiero w ostatnim biegu przywiózł zero – wcześniej zdobywając komplet. Lebiediew z kolei po zerze na otwarcie, potem zgarnął 10 “oczek”. To też był specyficzny mecz, bowiem zdarzała się łotewska rywalizacja, co jak na warunki Ekstraligi jest bardzo rzadkim widokiem. W Lesznie jednak wszystko wróciło do normy. Rew niewiele wniósł, a ważne punkty dorzucił Ben Cook. Swój powrót do ligi trójką okrasił także Damian Ratajczak, który na trasie objechał Marcela Kowolika oraz Jakuba Krawczyka w biegu juniorskim.
Unia już szykuje się na ostatnią kolejkę. Tam będzie musiała wygrać ze Stalą Gorzów i liczyć na dobre dla niej wyniki w dwóch ostatnich kolejkach. Czy utrzymanie jest realne? Wydaje się, że będzie o to trudno, ale do ostatnich biegów muszą wierzyć i marzyć.
Piątek, 20:30 Włókniarz Częstochowa – Falubaz Zielona Góra (52:37)
Kluczowy mecz w kontekście utrzymania. Dla gospodarzy sprawa jest jasna – wygrana zapewnia nie tylko pozostanie w lidze, ale także przepustkę do fazy play-off. Coś, co dla Włókniarza nie powinno być celem, a raczej formalnością, teraz staje się rzeczywistością. Dobra informacja dla kibiców Lwów jest taka, że Włókniarzowi wystarczy najmniejsza wygrana, by zgarnąć trzy punkty. Wszystko, dzięki pierwszemu spotkaniu obu ekip. W Zielonej Górze Włókniarz odniósł swoje ostatnie, jak dotąd, zwycięstwo na ekstraligowych torach. Zresztą wygrał wówczas zaskakująco łatwo i wysoko. Piętnaście punktów zapasu to w zasadzie efekt świetnej jazdy wszystkich seniorów. “Najgorszy” wtedy Mikkel Michelsen zdobył 7+1 w czterech startach nie załapał się do biegów nominowanych. Kapitalne zawody odjechali wówczas Maksym Drabik(12) oraz Leon Madsen(13) czy Mads Hansen(11+1). Dla Polaka to zresztą był najlepszy mecz w sezonie, podobnie jak dla tego ostatniego, który jedyny raz przekroczył barierę dwucyfrówki. Dość zabawne w tym wszystkim było to, że juniorzy częstochowscy zdobyli łącznie jeden punkt, nie pokonując nikogo, a dodatkowo ukończyli 1 z 6 swoich startów!
Od tamtej pory Włókniarz przegrał cztery mecze, ale tylko we Wrocławiu poległ dość wyraźnie – 18 punktów różnicy. U siebie ze Stalą Gorzów zaważył feralny bieg siódmy i akcja z 4:2 na 0:5. Ostatnio dwie niewielkie porażki z Motorem oraz Apatorem. Ważne było jednak to, że z Torunia wywieźli rzutem na taśmę bonusa. W Lublinie zaprezentowali się najlepiej spośród wszystkich drużyn w tym sezonie. Kłopot drużyny spod Jasnej Góry to jednak od dłuższego czasu atmosfera w drużynie. Wiele się mówiło o toksycznej relacji Leona Madsena z resztą drużyny. Apogeum było w Toruniu, gdzie doszło do scysji pomiędzy teamami Madsena oraz Michelsena. Spora afera, która przykryła wynik tamtego spotkania. Wydaje się, że to ostatnie podrygi drużyny w takim zestawieniu personalnym i jak najszybciej trzeba dokonać dużych zmian w składzie.
Falubaz to drużyna, która “pięknie przegrywa”. Zebrali sporo pochwał za derby ze Stalą, zebrali pochwały za minimalnie przegrany mecz z Motorem. Szkopuł w tym, że nie zgarnęli ani jednego punktu. Wygrana w Częstochowie zapewniłaby utrzymanie i przybliżyłaby do fazy play-off, jednak ekipa z Myszą Miki nie będzie faworytem. Sytuacja nie jest jednak dramatyczna, bowiem wiele wskazuje na to, że Unia przegra w Lublinie, zatem nadal przed ostatnią kolejką będzie przynajmniej punkt przewagi nad Bykami. Pamiętajmy o lepszym bilansie meczów bezpośrednich oraz ostatniej kolejce, gdy do Winnego Grodu przyjedzie Apator. Wtedy jednak szansa będzie nawet na trzy punkty, po porażce w Tourniu 44:46.
W drużynie z Zielonej Góry kłopotem są wahania dyspozycji. W ostatnim czasie chyba tylko Przemysław Pawlicki jedzie równo i dobrze. Oczywiście zdobył 9 punktów w meczu z Motorem, co było trzecim wynikiem w drużynie, a z drugiej strony zero przyszło dopiero w ostatnim wyścigu. Jarosław Hampel odpalił – 10 punktów, ale jego taśma w drugiej serii trochę przeszkodziła. Z kolei Rasmus Jensen po wielu słabszych meczach, znowu wrócił do lepszego punktowania. Zawalił tym razem Piotr Pawlicki, którego przywieziono na 1:5 i dwukrotnie na 2:4. Łącznie zgarnął na torze 4 punkty, co było jednym z powodów porażki tego dnia drużyny z Zielonej Góry.
EDIT. Mecz został odwołany z powodu bardzo niekorzystnych prognoz pogody – nowy termin nie został jeszcze wyznaczony.
Niedziela, 16:30 Apator Toruń – GKM Grudziądz (42:47)
Derby kujawsko-pomorskiego to przez wiele lat głównie starcia na linii Toruń – Bydgoszcz. Od wielu lat jednak Polonia walczy o powrót do Ekstraligi. Teraz na toruńskiej ziemi wysoka stawka, bowiem chodzi o play-offy, a także utrzymanie w lidze. Póki co pozycja obu drużyn nie jest zła, bo mówimy o czwartej i piątej ekipie, co potencjalnie daje… za moment kolejny dwumecz na otwarcie play-offów. Jednak już po spotkaniu na Motoarenie wiele może się przecież zmienić. W pierwszym meczu przy Hallera było 47:42 dla GKM-u, który wtedy jechał świeżo po kontuzji Jasona Doyle’a. Nie było jeszcze Michaela Jepsena Jensena, a za Australijczyka było zastępstwo zawodnika. Przez to np. sześć startów odjechał Kacper Pludra. Najsłabszy senior ligi pojechał wówczas najlepsze zawody w sezonie – 6+1. Świetne zawody także miał Kacper Łobodziński, który przywiózł 7 punktów w czterech startach.
Teraz sytuacja po obu stronach barykady względnie bezpieczna i dobra. Tyle że jedni i drudzy jadą z drużynami bezpośrednio zainteresowanymi walką o te same cele. GKM przed tygodniem rzutem na taśmę pokonał w domu Stal Gorzów. Po czterech biegach przegrywali przecież 7:17, a po dziesięciu 27:33. Potem jednak ruszyła maszyna trenera Roberta Kościechy, a duet Jepsen Jensen oraz Jaimon Lidsey zapewnił wygraną jeszcze przed ostatnią gonitwą. Teraz cel minimum na mecz w Toruniu to zdobycie bonusa. Wiele wskazuje na to, że taki wynik dałby już pewne utrzymanie przed ostatnim meczem z Włókniarzem. Ewentualna większa zdobycz dałaby już nawet fazę play-off!
Ewidentnie też obudził się Apator Toruń. Wygrana z Motorem, teraz zwycięstwo z Włókniarzem, chociaż tylko za dwa punkty. Po drodze niewysoka porażka we Wrocławiu. To wszystko zwiastuje, że torunianie wjadą do play-offów i tak się stanie, jeśli wygrają najbliższy mecz za trzy punkty. To dość prawdopodobne patrząc, że tercet Dudek, Lambert i Sajfutdinow wrócili w komplecie do odpowiedniej dyspozycji. Wszyscy liczą na jakieś zdobycze Pawła Przedpełskiego, który jednak ostatnio zawiódł. Nikt już jednak nie ma złudzeń, co do Wiktora Lamparta. Zresztą wypowiedź Piotra Barona po ostatnim spotkaniu jasno sugeruje, jakie są zdania wobec tego młodego zawodnika. Jego brak w awizowanym składzie – Anders Rowe pojawił się pod 11 – także zwiastuje, że dni Lamparta na Motoarenie chyba są policzone.
Świetną informacją był ostatnio występ toruńskich juniorów. Antoni Kawczyński 8, Krzysztof Lewandowski 4+3, a ich rywale zgarnęli łącznie dwa oczka. Przepaść i miazga na pozycjach juniorskich dała zwycięstwo torunianom! Rzadki widok i rzadka sytuacja obecnie, ale w końcu Piotr Baron mógł być szczęśliwy z tego wyniku. Wielokrotnie zawodzili, w różnych konfiguracjach, ale w kluczowym momencie po prostu pomogli w odniesieniu wygranej. Zwłaszcza musi cieszyć postawa Kawczyńskiego, który mając 16 lat może być nadzieją Apatora na długie lata spokoju na pozycji młodzieżowca.
Niedziela, 19:15 Stal Gorzów – Sparta Wrocław (34:56)
Gorzowianie mieli szansę niemal w 100% mieć już drugie miejsce, ale przegrali mecz w Grudziądzu. Teraz jednak kolejny raz mają wszystko w swoich rękach. Punkt przewagi nad Spartą w tabeli oraz domowy mecz bezpośredni w zanadrzu. Ponadto spartanie w ostatniej kolejce podejmują na Olimpijskim Motor i zdobycie jakichkolwiek punktów będzie trudne. Tym bardziej trzech. Krótko mówiąc Stal wygrywając niedzielny mecz, nawet bez bonusa, praktycznie wjedzie do play-offów na drugim miejscu. Gorzowianie na własnym torze są niezwykle silni, chociaż muszą uważać, bo przecież niedawno nieźle na Jancarzu zaprezentował się Falubaz Zielona Góra.
Porażka w Grudziądzu to negatywna informacja, ale świetny występ na tamtejszym owalu zaliczył Oskar Paluch. 10+1 w czterech startach oraz taśma w ostatnim to dorobek młodego zawodnika. Imponujący i nawet ta wpadka w ostatnim starcie niczego nie zmienia. Tym bardziej że był drugim najlepszym zawodnikiem drużyny, zaraz za Andersem Thomsenem – 12pkt. Zawiedli kompletnie Martin Vaculik i Szymon Woźniak, który razem ledwie przebili występ Palucha… To wiele mówi o tym, jak wyglądało spotkanie przy Hallera. Tendencja spadkowa także u Jakuba Miśkowiaka, który wygląda fatalnie od dłuższego czasu. Od trzeciej kolejki w zasadzie nie zdobył więcej niż 6pkt licząc łącznie z bonusami. To nie jest powód do dumy, a skoro był ostatnio zmieniany przez juniorów, to znaczy, że Stanisław Chomski zaczyna tracić do niego cierpliwość. W końcu to trener rzadko zmieniający zawodników przez juniorów…
Sparta po meczu w Lesznie ma różne wnioski. Z jednej strony mogą żałować, że nie wygrali, skoro prowadzili przez sporą część spotkania. Z drugiej przyjechali potężnie osłabieni. Nie było Bewleya, nie było Woffindena, a mimo tego ujechali 43 “oczka”, wykręcając swój drugi najlepszy wyjazdowy wynik w tym sezonie! Kapitalnie wyglądał na torze Francis Gusts, który odpalił w najmniej spodziewanym momencie. 9+2, w tym dwie trójki to rezultat godny podziwu. Zresztą Mikkel Andersen i jego 4+1 to też dobry rezultat, skoro pokonywał Keynana Rew czy Grzegorza Zengotę oraz Damiana Ratajczaka. Młodzi żużlowcy dali sporo do myślenia sztabowi wrocławskiego zespołu. Na szczęście dla Dariusza Śledzia będzie jednak teraz opcja wystawienia Dana Bewleya na najbliższy weekend, co powinno pomóc w Gorzowie. Sparta nadal bez wygranej wyjazdowej i niewiele zapowiada się na zmianę tego tematu w ostatniej szansie w trakcie fazy zasadniczej.