Skip to main content

Najpierw opady deszczu, teraz powódź na Dolnym Śląsku sprawiają, że nikt we Wrocławiu nie myśli o żużlu i batalii o finał Ekstraligi. Toczy się walka o przetrwanie miasta. Poziom niżej finał już ruszy, ale z opóźnieniem. W najbliższy weekend najpierw Rybnik, a później Bydgoszcz będą świadkami rywalizacji o awans do Ekstraligi 2025. Zdecydowanym faworytem dwumeczu będzie Polonia Bydgoszcz, która w fazie play-off przeszła już drogę z piekła do nieba. Czy w nim pozostanie? Odpowiedź poznamy w niedzielne popołudnie.

Piekło dla polonistów rozpoczęło się od meczu w Poznaniu. Tam zwycięzca fazy zasadniczej dostał po prostu lanie. Porażka 37:52 z szóstym zespołem ligi to była kompromitacja zawodników z Gryfem na przodzie kevlaru. Dodatkowo porażka byłaby dotkliwsza, gdyby nie… sędzia. W jednym z wyścigów powinien wykluczyć do końca zawodów Kaia Huckenbecka, który położył się na tor przy prowadzeniu gospodarzy 5:1. Niemiec został wykluczony tylko z powtórki wyścigu, co później skrzętnie wykorzystał sztab gości. Uczestnik cyklu Grand Prix wygrał oba biegi nominowane i nie pozwolił na wyższe zwycięstwo PSŻ-owi Poznań. Jak się później okazało, to był ratunek Polonii, która skończyła pierwszą fazę play-off, jako… lucky loser. Dość nieoczekiwane rozstrzygnięcie, które jednak niezbyt pozytywnie przyjęto w Ostrowie. Tam już wiedzieli, że Polonia w półfinale będzie innym zespołem, a wg wielu starcie pomiędzy tymi ekipami było przedwczesnym finałem.

W tym przedwczesnym finale Polonia wykorzystała atut swojego toru i trochę szczęścia pomiędzy meczami. Już w Bydgoszczy zbudowali ogromną zaliczkę – 18 punktów. Jasnym było, że w Ostrowie będzie potrzeba niewiele do awansu. Wystarczyła niezła postawa liderów, kilka rezerw taktycznych i tyle. Tak też się wydarzyło, a dodatkowym sprzymierzeńcem dla Gryfów była runda… SGP2 w Rydze. Podczas tych zawodów młodzieżowych kontuzji kończącej sezon doznał Sebastian Szostak, najlepszy młodzieżowiec 2. Ekstraligi. Oczywiście trudno mieć pretensje do duetu Tobiasz Potasznik i Gracjan Szostak, który swoich rówieśników objechał w stosunku 8:2, ale Sebastian miał szansę rywalizować także z seniorami rywala i budować przewagę. Skończyło się tylko na 48:42 i awansie Polonii do finału.

Tor to podstawa
O tym przekonał się Antoni Skupień, trener ROW-u Rybnik, podczas rewanżowego meczu z PSŻ-em w półfinale. Kamery nagrały dość ciekawą sytuacje w parkingu po stronie Rekinów. Grzegorz Walasek był wściekły na wiekowego trenera, a jego zdanie… podzielał prezes Krzysztof Mrozek. Co tylko pokazuje, jaką pozycje w zespole ma ów trener. Nie jest przecież tajemnicą, że gwiazdą numer jeden w rybnickim parkingu od lat nie są zawodnicy ani trenerzy, tylko charakterystyczny prezes z ciemnymi okularami i sumiastym wąsem.

Trudno jednak dziwić się złości Walaska, skoro PSŻ osłabiony brakiem Ryana Douglasa przywiozło więcej punktów, niż u siebie! Niemal do ostatniego biegu tliła się przecież nadzieja u poznaniaków, że wejdą sensacyjnie do półfinału. Tamtego spotkania Walasek nie mógł zaliczyć do udanych, gdyż przywiózł 6 punktów, w tym dwa zera. Słabo spisał się także Norick Bloedorn, który w piątej gonitwie pokonał jedynie Mateusza Dula, najsłabszego seniora rywali. Swoje zrobili Australijczycy Tungate oraz Kurtz, chociażw przypadku tego drugiego 10+1 w sześciu startach nikogo nie zachwyca. Z pewnością plusem był występ Pawła Trześniewskiego. Junior ROW-u zrobił w trzech startach 6+1 pokonując m.in. Matiasa Nielsena i Szymona Szlauderbacha w swoich wyścigach z seniorami. Finalnie wygrali drugi mecz 46:44, ale dwumecz to tylko różnica 6 punktów na korzyść Rekinów.

Awans = powrót Przyjemskiego
Finałowa potyczka na linii Rybnik – Bydgoszcz to nie “tylko” kwestia awansu do Ekstraligi. Jedni i drudzy chcieliby wrócić po przerwie do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jednak już teraz wiadomo, że kolejny sezon łatwy nie będzie, ktokolwiek nie wskoczy to TOP8 polskich drużyn żużlowych. Polonia ma jeden bardzo mocny argument, który powoduje, że kibice wielu… ekstraligowych ekip będzie trzymać kciuki za nich. Jakiś czas temu Motor Lublin ogłosił porozumienie z Wiktorem Przyjemskim w sprawie pozostania juniora nad Bystrzycą. Pojawiło się tam jedno “ale”. Tak się wydarzy, jeśli Polonia pozostanie w drugiej klasie rozgrywkowej. Jeśli bydgoszczanie awansują, wówczas Przyjemski wróci do domu. Nie ma co się oszukiwać, że w wielu klubach byliby zadowoleni ze sporego osłabienia lublinian. Dodatkowo dla Polonii byłoby to wzmocnienie, a sam zainteresowany upiekłby kilka pieczeni na jednym ogniu. Mógłby liczyć na gwiazdorski kontrakt, jazdę u siebie oraz dużą liczbę biegów. Na rynku coraz mniej uznanych zawodników, zatem można się spodziewać wielu trudności w zbudowaniu konkurencyjnej drużyny na tle ligi. Być może to dałoby gwarantowane pięć, a czasem nawet sześć startów w każdym meczu dla Przyjemskiego.

***

W Rybniku nie ma aż tak wielu pozytywów na dzisiaj w kontekście ekstraligowego składu. Już teraz wiadomo, że Brady Kurtz obierze kurs na Wrocław. Strata najlepszego zawodnika ligi – 2,419 – będzie z pewnością bolesna. Wg spekulacji Bloedorn ma trafić do Poznania, a co z resztą? Pojawi się wyrwa na pozycji U24, do zasypania której nie ma zbyt wielu ciekawych kandydatów. Ponadto potrzeba liderów. Czy to oznaczałoby powrót Andrzeja Lebiediewa? Całkiem możliwe. Podobnie jak w przypadku Nickiego Pedersena. Tutaj jednak spekulacje byłyby naprawdę dość długie.

Historia za Polonią
Mowa oczywiście o tej najnowszej historii, czyli wynikach z tego sezonu. Pierwsze spotkanie odbyło się 9 czerwca w ramach 6. kolejki ligowej, w której Gryfy rozjechały Rekiny 61:29. Spora w tym zasługa braku Brady’ego Kurtza, za którego było stosowane zastępstwo zawodnika. Wtedy jednak fatalny dzień miał Grzegorz Walasek – 2+1 i koniec jazdy po trzech wyścigach. Jedynym zawodnikiem nawiązującym walkę z polonistami był Rohan Tungate, który zdobył 12 punktów w siedmiu startach. Pozostali seniorzy – Jakub Jamróg czy Norick Bloedorn pokonywali w dużej mierze juniorów gospodarzy. Rewanż miał miejsce w końcówce lipca i tutaj także Polonia zwyciężyła. Przy ul. Gliwickiej w Rybniku goście wygrali 48:41, a siłą był cały zespół. Najsłabszym seniorem był Kai Huckenbeck zdobywając 6+1 w czterech startach, zaś pozostała czwórka miała zdobycze pomiędzy 9 a 11 punktów plus bonusy. Po stronie gospodarzy nie zawiodła tak naprawdę trójka. Australijczycy Tungate i Kurtz – 11+2 i 14+2, a także junior Maksym Borowiak, który dostał tylko trzy szansę, mimo dobrej jazdy – 6+1.

Rozkład jazdy
To będzie rywalizacja błyskawiczna. Pierwszy mecz finałowy odbędzie się w piątek 20 września o godzinie 18:00 w Rybniku przy ul. Gliwickiej. Rewanż już dwa dni później w Bydgoszczy od godziny 14:30. Warto dodać, że to będzie niezwykle pracowity weekend dla Noricka Bloedorna. Najpierw Niemiec odjedzie domowy mecz w Rybniku, by dzień później stawić się po sąsiedzku w Chorzowie na finałowej rundzie SEC i dopiero stamtąd ruszy do Bydgoszczy. Na jego szczęście odległości będą niewielkie, ale zmęczenie dla 20-latka może mieć znacznie w kontekście jego występu, zwłaszcza podczas rewanżu.

Related Articles