Skip to main content

Do tej pory nie udało się odjechać pełnej kolejki w Ekstralidze 2023. W najbliższy weekend czeka nas odrabianie zaległości, co przy dobrych wiatrach może pozwolić na odjechanie sześciu spotkań od czwartku do niedzieli włącznie. Krótko mówiąc półtorej kolejki w kilka dni.

Chętnych do oglądania żużla nie powinno zabraknąć tym bardziej, że w miniony weekend spotkanie Apatora ze Spartą zgromadziło przed telewizorami w Polsce około 261 tysięcy widzów, co było lepszym wynikiem od… finału z poprzedniego roku. Teraz więc z przytupem liga wchodzi w start nowego sezonu.

Czwartek, 18:00 Wilki Krosno – Apator Toruń
Tylko jeden mecz ma na koncie beniaminek z Krosna. Mowa o wyjazdowej porażce w Lesznie na inaugurację sezonu. Było blisko zdobycia pierwszego punktu w historii występów w Ekstralidze, a skończyło się na dwupunktowej porażce z Unią, którą na pewno musiała boleć drużynę Wilków. Teraz czas na domową potyczkę z Apatorem Toruń. Gospodarze na pewno nie będą faworytem, ale… wcale nie są bez szans. Ostatni mecz ligowy torunian pokazał, że nazwiska nie muszą jechać na wybitnym poziomie i skończyło się dotkliwą porażką ze Spartą Wrocław, w której fatalnie jechał Maciej Janowski.

Gospodarze dość ciekawie zestawili pary na to spotkanie. Bardzo mocny powinien być duet Jason Doyle oraz Vaclav Milik w swoich dwóch gonitwach. Czech zresztą dostał odpowiedzialne zadanie, czyli rozpoczęcie meczu od jazdy z juniorem. Potem ten przywilej dostanie dwukrotnie Andrzej Lebiediew, który był liderem zespołu w pierwszym spotkaniu. Dość ryzykownym może być wystawienie pary Mateusz Świdnicki i Krzysztof Kasprzak. Młodszy z Polaków dostał rolę prowadzącego parę, co ma zapewnić mu – teoretycznie – lepsze pola startowe. Czy to wypali? Powinno, bowiem Świdnicki to przede wszystkim startowiec. Dla krośnian wszystkie domowe mecze to będą spotkania, w których trzeba koniecznie wywalczyć sobie utrzymanie w elicie. Zatem nie ma miejsca na pomyłki. Może być jednak miejsce na udowodnienie czegoś swojemu byłemu pracodawcy. Tak będzie w przypadku Doyle’a oraz Denisa Zielińskiego, który jeszcze przed chwilą był juniorem Apatora, tracąc miejsce w składzie na rzecz Mateusza Affelta.

Apator w niedzielę pojechał fatalnie. Każdy z liderów zaliczał wpadki, ale jak widać teraz Robert Sawina dość gruntownie przemieszał składem. Patryk Dudek nie pojedzie z Wiktorem Lampartem, tylko Pawłem Przedpełskim. Najmłodszy z seniorów trafił do Emila Sajfutdinowa, zaś Rosjanina na pozycji z juniorami zamienił Robert Lambert. Czy te zmiany pomogą w odniesieniu drugiej wygranej? Muszą, bowiem ewentualna wpadka w Krośnie będzie odczytana bardzo negatywnie.

Czwartek, 20:30 Motor Lublin – Sparta Wrocław
Sparta rozpoczęła zgodnie z planem dwa pierwsze mecze. Wygrane z Unią oraz Apatorem przyszły łatwo. Mimo że w pierwszym meczu nie dojechał Piotr Pawlicki, a w drugim fatalny dzień zaliczył Maciej Janowski. To wszystko jednak nie miało żadnego przełożenia na wynik, skoro pozostała czwórka spisała się na świetnym poziomie. To, o prawda tylko dwa mecze, ale średnie obcokrajowców mówią o tym, jak to może wyglądać – Artiom 2,7, a Brytyjczycy Woffinden i Bewley 2,4. Oczywiście takie wyniki trudno będzie utrzymać, ale to najlepiej pokazuje potencjał tej drużyny. W kontekście składu na czwartkowe oraz kolejne spotkania warto dodać, że dojdzie do jednej zmiany. Niektóre portale pisały o osłabieniu, ale to chyba żartowanie z poważnego wypadku Mateusza Panicza podczas meczu Ekstraligi U24. Młody zawodnik wypada z jazdy, ale to żadna strata, bowiem w sześciu dotychczasowych biegach nie przywiózł jeszcze punktu i raczej prędko tego nie zrobi w tym sezonie.

Lublinianie najpierw chwalili się treningiem pod okiem prezydenta Krzysztofa Żuka, a dzień później odwołali mecz z Wilkami Krosno. Teraz jednak wszystko ma dojść do skutku. W ubiegłym tygodniu zdecydowano się na dość radykalne rozwiązanie. Rozkopano tor i przerzucono nawierzchnie kilkukrotnie, by te głębsze warstwy mogły przeschnąć podczas dobrych warunków atmosferycznych. To się udało, co ma już zakończyć kłopoty lublinian z własnym torem. Oczywiscie słabe prognozy pogody w tym tygodniu nie pomagają w przygotowaniach do meczu, jednak wszyscy są pewni, że uda się odjechać premierowe spotkanie w domu. Co ciekawe ma się tak stać po pierwszym i jedynym treningu, w którym zawodnicy będą się ścigać we czterech. Nie ma co ukrywać, ale Motor Lublin przystąpi do najtrudniejszego domowego meczu fazy zasadniczej bez jakiegokolwiek atutu własnego toru. To będzie kompletna niewiadoma.

Wszyscy liczą jednak na ciekawe spotkanie, skoro jadą dwie drużyny okrzyknięte faworytami ligi. Zresztą w poniedziałek Darcy Ward na Twitterze napisał krótko: “Wroclaw v Lublin final”, jednoznacznie wskazując, kto zmierzy się w rywalizacji o złoto 2023. To oczywiście dopiero początek sezonu, lecz siła ostatnich dwóch mistrzów kraju wskazuje, że takie rozwiązanie jest bardzo możliwe.

Piątek, 18:00 Unia Leszno – Apator Toruń
Dzień po dniu torunianie pojadą w lidze. Tym razem jedyną kosmetyczną zmianą będzie zamiana numerami startowymi Lamparta z Sajfutdinowem. To kosmetyka, patrząc na to, jakie zmiany dokonał Sawina pomiędzy meczem ze Spartą a Wilkami. Dla torunian to drugi mecz wyjazdowy w tym tygodniu i drugi z cyklu “must-win”. W końcu jadą na tor lubiany przez wielu zawodników Aniołów, a dodatkowo słabsza kadrowo Unia Leszno jest solidnie osłabiona.

Leszczynianie póki co mogą być zadowoleni ze zdobyczy punktowych. Ledwo się udało objechać Wilki Krosno, ale w Grudziądzu pojechali pewnie i zgarnęli punkty, których raczej nie można im było przypisywać przed meczem. Tyle że bilans krótkotrwałych zysków może być niewspółmierny do długotrwałych strat. Mowa oczywiście o poważnej kontuzji Chrisa Holdera, którą spowodował Kacper Pludra, czyli… wychowanek Unii Leszno. Australijczyk wypada na dwa miesiące, a dodatkowo nie można za niego zastosować zastępstwa zawodnika. Były pomysły na wzmocnienia, ale trudno było mówić o konkretnych i pewnych zawodnikach. Wobec tego klub sięga po kogoś, z kogo będzie mieć pociechę w przyszłości. Mowa o Nazarze Parnickim. Ukrainiec zadziwiał pozytywnie w sparingach i teraz 17-latek dostaje szansę debiutu. Za rok ma być zawodnikiem podstawowym U24, zatem dostaje idealną okazje na otrzaskanie się z tematem.

Oczywistym jest jednak, że to nie młody Ukrainiec, ale Polacy będą siłą napędową leszczynian w tym i kolejnych spotkaniach. Mowa o duecie Janusz Kołodziej i Grzegorz Zengota. Numerem jeden jest oczywiście jeden z najbardziej doświadczonych polskich zawodników na ekstraligowych torach. Sezon rozpoczął wybornie, a w ostatni weeekend poprowadził Unie do wygranej w Grudziądzu zdobywając komplet punktów. Przy okazji trzykrotnie pokonał Nickiego Pedersena na jego torze, w tym dwa razy na trasie po efektownych atakach. Ciężar zdobywania punktów jeszcze mocniej teraz będzie spoczywał na barkach Koldiego, którego udanie wspiera Grzegorz Zengota. Wychowanek Falubazu po trzech kolejkach legitymuje się średnią powyżej 2pkt/bieg, co można uznać za niespodziewany rezultat. Dodatkowo na jego koncie widnieje już pięć bonusów, co jest najlepszym rezultatem ligi. Jeśli do tego duetu dołączyliby, nawet na nieco niższym poziomie Bartosz Smektała czy Jaimon Lidsey, to wcale Byki nie stoją na tak straconej pozycji, jak się wydawać by mogło po kontuzji Crispy’ego.

Piątek, 20:30 Stal Gorzów – Motor Lublin
Już w czwartej kolejce Bartosz Zmarzlik po raz pierwszy w karierze przyjedzie na mecz ligowy w Gorzowie i nie wystąpi ani w czerwonym, ani niebieskim kasku. Tym razem żółte i niebieskie nakrycia głowy będą królowały przy mistrzu świata. Zmarzlik jeszcze pół roku temu w finale pomiędzy tymi ekipami reprezentowały barwy swojego macierzystego klubu. Jednak zimą trafił do Lublina i już tam czaruje kibiców swojego nowego klubu. Rozpoczał od kompletu w Częstochowie, a w przededniu wizyty w domu, będzie musiał odjechać niełatwe zawody ze Spartą w Lublinie. Tuż po piątkowym spotkaniu też nie będzie wolnego, bowiem cała stawka ruszy przecież do Chorwacji, niczym para młoda w filmie Wesele.
Jednak Motor to nie tylko Zmarzlik, ale także mocny duet kolejnych Polaków: Hampel i Kubera, a także inny były zawodnik Stali, czyli Jack Holder. Australijczyk lubi jeździć na Jancarzu, zatem lublinianie będą faworytem piątkowej potyczki.

Gorzowianie udanie weszli w sezon. Byli bliscy punktów w Toruniu, a swoje zrobili przeciwko GKM-owi w domu oraz w Częstochowie, gdzie rzutem na taśmę uratowali remis. Punkt cenniejszym tym bardziej, że przegrywali przecież 31:41 po 12. wyścigach, ale dwa podwójne zwycięstwa oraz 4:2 dały im zdobycz pod Jasną Górą. Jednak teraz poprzeczka idzie zdecydowanie w górę, bowiem jadą z zespołem, w którym próżno szukać dziur, tak jak to miało miejsce z dotychczasowymi rywalami. Oczywiście wiadomą jest postawa Fredrika Lindgrena, ale poza tym można spodziewać się równej i mocnej postawy pozostałej części drużyny mistrza Polski. Zdecydowanie jednak gorzowianie mogą liczyć na swoich liderów – Andersa Thomsena czy Szymona Woźniaka i Martina Vaculika, a udane wejście w sezon notuje Oskar Fajfer, który spisuje się jak na solidną drugą linię przystało. Odstaje jedynie – bez niespodzianki – Wiktor Jasiński.

Niedziela, 16:30 Sparta Wrocław – Włókniarz Częstochowa
Przed sezonem raczej w ciemno zakładalibyśmy, że to będzie hit kolejki i jedno z najciekawiej zapowiadających się spotkań rundy zasadniczej. Obecna forma częstochowian jednak nakazuje mocno zweryfikować wspomniane tezy. Włókniarz jeszcze nie wygrał, mimo że dwukrotnie jechał u siebie oraz miał wyprawę do Grudziądza. Nie najlepiej to świadczy o Lwach. Kłopoty jednak cały czas się piętrzą. Wszystko rozpoczęło się od kontuzji Kacpra Woryny. Wychowanek ROW-u Rybnik nie pojechał ani z GKM-em, ani Motorem. Wystąpił dopiero przeciwko Stali, ale tam sił starczyło na pierwszy wyścig. Wg nieoficjalnych doniesień jazda niewyleczonego Woryny to igranie z ogniem i ryzykowanie znacznie poważniejszych konsekwencji zdrowotnych zawodnika, nie mówiąc już o potencjalnym niebezpieczeństwie dla rywali. Atmosfera jednak w Częstochowie niezwykle napięta, o czym najlepiej świadczą obrazki podczas narady zawodników w trakcie ostatniego spotkania. Pomiędzy liderami z Danii – Michelsenem i Madsenem – doszło do ostrej wymiany zdań, z wyzwiskami włącznie. Chyba nie tak sobie kibice i działacze częstochowian wyobrażali współpracę obu panów pod Jasną Górą.

Niedziela, 19:15 Wilki Krosno – GKM Grudziądz
Krośnianie mają dwa ważne mecze w tym tygodniu. Apator to rywal ze znacznie wyższej półki, ale wydaje się, że spotkanie z GKM-em Grudziądz będzie tym ważniejszym. Dlaczego? Ano dlatego, że Gołębie to prawdopodobnie będzie główny konkurent w walce o utrzymanie. Tym bardziej patrząc na dyspozycje w pierwszych meczach grudziądzkiej ekipy. GKM odjechał trzy mecze i… z żadnego nie może być zadowolony. Na inauguracje punkt z bardzo osłabionym Włókniarzem. Tam jeszcze można jakieś pozytywy dopowiedzieć, skoro udało się dogonić przeciwnika w końcówce. Jednak porażka w Gorzowie, a tym bardziej domowa przegrana z Unią Leszno mocno zagotowały kibiców. Poza Nickim Pedersenem nie ma pewniaków. Oczywiście punkty dorzucają Fredrik Jakobsen czy Gleb Czugunow, ale to za mało. Dobre słowa można powiedzieć o sportowych wyczynach Kacpra Pludry. Jednak zachowania niesportowe na torze także mu się zdarzają. Wychowanek Unii Leszno w miniony weekend “skasował” Chrisa Holdera za co został mocno skrytykowany. O ile Janusz Kołodziej zachował przy tym klasę, negując zachowanie byłego kolegi z drużyny. O tyle już menedżer szwedzkiego klubu Vasterik, Morgan Andersson, odleciał. – Jesteśmy zasmuceni tą wiadomością. Szczególnie w jaki sposób to się stało, bo to była próba morderstwa – powiedział menedżer klubu, w którym miał jeździć Holder od początku sezonu.

Przed niedzielnym meczem ciekawe mogą być przetasowania w składzie. Awizowane zestawienie poznamy w czwartek po południu, jednak wcale nie musi być wiążące wobec niedzielnego meczu. Pewniakiem do jazdy będzie Wadim Tarasienko, który na treningach spisuje się bardzo dobrze. Jednak miejsce w składzie może stracić także Max Fricke. Australijczyk zdecydowanie zawodzi, co może owocować kolejną szansą dla Mateusza Szczepaniaka. Zwłaszcza, że ten ostatni dwa ostatnie sezony spędził w Krośnie, więc dla niego byłaby to idealna okazja na rehabilitacje po nieudanej inauguracji. Janusz Ślączka ma najszerszy wybór spośród wszystkich trenerów, więc możliwe, że dopiero niedzielne popołudnie będzie czasem, gdy poznamy finalne zestawienie drużyny.

Related Articles