Ćwierćfinałowe dwumecze – w zasadzie zgodnie z planem – były jednostronne. Sparta Wrocław, Włókniarz Częstochowa i Motor Lublin wygrały swoje spotkania zarówno na wyjeździe, jak i wczoraj u siebie. Spośród trzech przegranych najwięcej małych punktów zdobył Apator Toruń i to Anioły zameldują się w grze o medale. Stal Gorzów i Unia Leszno zakończyły sezon.
Włókniarz Częstochowa – Stal Gorzów 50:40
Sam Martin Vaculik to za mało. Stal jechała oczywiście bez kontuzjowanego Andersa Thomsena, a trzeci z liderów drużyny, Szymon Woźniak, spisał się marnie, zdobywając zaledwie 7 punktów w 6 startach. To o tyle dziwne, że dzień wcześniej wywalczył on awans od przyszłorocznego cyklu SGP poprzez Grand Prix Challenge. Na pochwałę, poza rzeczonym Vaculikiem (15 pkt w 6 startach) zasłużył też Oskar Paluch – junior Stali wywalczył 8 pkt i 2 bonusy. Generalnie jednak wygrana Lwów nie podlegała dyskusji, a sprawą otwartą były jedynie jej rozmiary. Trener Stanisław Chomski robił co mógł, żonglował rezerwami taktycznymi, ale na nic się to zdało, bo 81 pkt w dwumeczu to odrobinę za mało. Liderem gospodarzy był Leon Madsen, który w całych zawodach przegrał tylko raz i zgromadził 14 pkt. Dwucyfrówki wykręcili też Mikkel Michelsen i Maksym Drabik, a zatem pierwsza linia częstochowian nie zawiodła.
Sparta Wrocław – Unia Leszno 53:37
Nawet słabiuteńka jazda Piotra Pawlickiego (zaledwie 3 pkt) nie przeszkodziła wrocławianom w odniesieniu bardzo przekonującego zwycięstwa. Pozostali seniorzy pojechali swoje, a parę punktów dorzuciła też formacja juniorska. Sparta pewnie maszeruje więc do finału, a Unia Leszno była bez szans. Janusz Kołodziej – podobnie jak Vaculik w Stali – pojechał 6 razy i zgromadził 15 pkt, ale żaden z kolegów nie zbliżył się do poziomu „Kołdiego” w tym dwumeczu. Gdy nie możesz liczyć na punkty Chrisa Holdera, gdy rozczarowuje Jaimon Lidsey i Grzegorz Zengota, nie ma szans na sukces. A pamiętajmy, że w tym rozdaniu sukces gwarantowało zdobycie 84 punktów w dwumeczu, nawet przy dwóch porażkach.
Motor Lublin – Apator Toruń 49:41
Po sześciu biegach kibice w Lublinie przecierali oczy ze zdumienia. Bartosz Zmarzlik nie potrafił wygrać biegu, przegrał nawet z Wiktorem Lampartem (sic), a goście prowadzili 21:15! Po ośmiu biegach nadal było +6 dla Torunia, a Zmarzlik tym razem przegrał z Pawłem Przedpełskim! Motor zaliczył jednak mocny finisz. W 11 biegu doścignął rywali, a potem wypracował sobie przewagę. Wygrana była jednak na tyle „niska”, że to Apator zameldował się w półfinałach jako lucky loser. „Ojcem” tego awansu w Lublinie był wspomniany Przedpełski, który zaliczył jeden z lepszych meczów od bardzo dawna i zdobył 12 oczek, będąc tym samym liderem Aniołów. W czerwcu Apator zdobył w Lublinie zaledwie 31 punktów. Gdy jednak każde oczko była na wagę złota, ekipa Jana Ząbika wycisnęła aż 10 więcej. Trzeba jednak pamiętać, że Motor jedzie ciągle bez Jacka Holdera, a tym razem zastępujący go juniorzy nie popisali się zbytnio – na 9 startów Mateusz Cierniak, Kacper Grzelak i Bartosz Bańbor przywieźli raptem 6 punktów, z czego 5 Cierniak.
Faza półfinałowa zaczyna się już w najbliższą niedzielę. Włókniarz pojedzie u siebie z Motorem, a Apator podejmie na Motoarenie Spartę. Rewanże dwa tygodnie później w Lublinie i Wrocławiu. Wszystko wskazuje na to, że o złoto powalczą ekipy Motoru i Sparty, co zresztą od startu sezonu jest bardzo oczywistym scenariuszem.